czwartek, 11 lutego 2016

Miłujcie nieprzyjaciół swoich

Wśród wielu innych trudności jakie musiał pokonywać Jezus podczas prowadzenia swej mesjańskiej pracy, jednym z bardziej dokuczliwych problemów były narastające konflikty wśród jego najbliższych uczniów, zwanych też apostołami – posłańcami. Rozpoczęły się one zwłaszcza od momentu, gdy swoją prawą ręką i skarbnikiem, a jednocześnie zaufanym łącznikiem z Betanią, mianował Judasza. Nikt z całej grupy nie wiedział, że ten wybór wynikał z potrzeb realizacji ambitnego, tajnego spisku, którego ostatecznym celem miało być objęcie władzy w świątyni jerozolimskiej. Złożone i specyficzne zadania wymagały inteligencji i sprytu, której większości uczniów, prostych i niewykształconych Galilejczyków brakowało i stąd awans Judy, najbystrzejszego i najbardziej zaufanego z nich.

Od początku taka sytuacja szczególnie nie spodobała się Szymonowi Rybakowi, dotychczasowemu liderowi całej grupy. Zajął to stanowisko jako pierwszy, który rozpoznał w Jezusie nadzwyczajna postać i pomógł mu w trudnych chwilach po wygnaniu z Nazaretu i dotarciu do Kafarnaum. Niedługo później, gdy Jezus rozpoczął swą działalność uzdrowicielską i nauczycielską, Szymon stał się głównym jego pomocnikiem w zbieraniu, nadzorowaniu i dzieleniu darów jakie otrzymywał prorok i bardzo mu się to podobało – biedny rybak miał z tego sporo korzyści. Teraz nie mógł znieść całkowicie niezasłużonej, jak sądził, dymisji i utraty bezpośredniego dostępu do majątku Mesjasza. Chorobliwie zazdrosny Szymon Rybak nie miał jednak pretensji o to do Mistrza, a całą swą nienawiść przelał na Judasza. Jego postawa, komentarze i złośliwości wobec nowego faworyta wpłynęły na pozostałych uczniów, którzy również zaczęli się bardzo niechętnie odnosić do Judy i wkrótce obdarzyli go przydomkiem iszkaria, czyli kłamca.

Jezus nie mógł ani Szymonowi Rybakowi, ani pozostałym uczniom ujawnić prawdziwej roli i zadań jakie wykonuje Judasz, ale musiał coś z tym zrobić. Próbował łagodzić sprzeczki i kłótnie, wzywał do wybaczania sobie wzajemnych win i urazów, głosił potrzebę miłości i pokoju, ale bezskutecznie. Na zawziętym i bezwzględnym Szymonie apele, aby swym wrogom wybaczył nie tylko siedem razy, ale nawet siedemdziesiąt siedem, nie robiły wrażenia. Wkrótce też Jezus nazwał go Petrus, czyli Skała, tak bardzo był to człowiek zatwardziały w swej nienawiści.

Po jakimś czasie podobne konflikty pojawiły się także wśród innych uczniów. Łatwe do odczytania słowa Jezusa o bliskim już momencie, gdy zasiądzie on na tronie Izraela i będzie nagradzał swych zwolenników oraz karał przeciwników, wywołały u apostołów dosyć prostą reakcję. Kolejni zaczęli starać się o jak najwyższą pozycję w grupie i zapewnienie w ten sposób zaszczytnych stanowisk i nagród w przyszłym królestwie niebieskim. Bracia Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, wprost proponowali Jezusowi, by mianował ich swoimi najbliższymi pomocnikami, co wywołało oburzenie pozostałych kolegów. Jezus oczywiście niczego nikomu z nich oficjalnie nie zagwarantował, ale też nie odmówił zbyt stanowczo – wolał by wszyscy uczniowie nadal swą gorliwością i posłuszeństwem starali się o jego przyszłe łaski.

Jednocześnie miał już dosyć stałych kłótni w zespole i coraz bardziej zdecydowanie nakazywał pokój, miłość, wybaczanie, a nawet dosyć absurdalne wzywał do miłowania nieprzyjaciół i nadstawianie drugiego policzka. Oczywiście żadnych większych rezultatów na tym polu nie osiągnął i apostołowie kłócili się praktycznie do końca jego dni (nawet podczas ostatniej wieczerzy!), a nienawiść Szymona Piotra do Judasza przetrwała śmierć i Jezusa i Judasza i trwa praktycznie do dzisiaj.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz