Piłat zrozumiał, że
wpadł w bardzo sprytną pułapkę zastawioną przez arcykapłanów,
ale obecnie niewiele już mógł zrobić. Nie bardzo się do tego
chciał przyznać nawet sam przed sobą. Ostatecznie, on tylko
obiecał, że nie będzie się sprzeciwiał ułaskawieniu Jezusa
przez samych Żydów, a tu nic jeszcze nie było przesądzone.
Wysłannicy tego Galilejczyka zapewniali, że jest on uznawany, popierany i wielbiony jako Mesjasz przez wiele tysięcy mieszkańców Palestyny, ze wszystkich jej krain. Oczywiście prefekt znał arcykapłanów i ich wyrachowanie, więc nie liczył, że tłumy na dziedzińcu będą jednomyślnie wołały „Uwolnić Jezusa”, Miał natomiast nadzieję, że głosy się podzielą, że zacznie się tumult, że zwolennicy uwolnienia Barabasza (ludzie arcykapłanów) lub Jezusa (Galilejczycy i inni) zaczną się spierać, kłócić, może nawet walczyć ze sobą. W takiej sytuacji Piłat sam zdecyduje, których głosów słyszy więcej i żaden arcykapłan tego już nie zmieni. Przemyślawszy to wszystko, polecił wyprowadzić obu więźniów na taras twierdzy Antonia, przylegający do murów świątynnych.
Wysłannicy tego Galilejczyka zapewniali, że jest on uznawany, popierany i wielbiony jako Mesjasz przez wiele tysięcy mieszkańców Palestyny, ze wszystkich jej krain. Oczywiście prefekt znał arcykapłanów i ich wyrachowanie, więc nie liczył, że tłumy na dziedzińcu będą jednomyślnie wołały „Uwolnić Jezusa”, Miał natomiast nadzieję, że głosy się podzielą, że zacznie się tumult, że zwolennicy uwolnienia Barabasza (ludzie arcykapłanów) lub Jezusa (Galilejczycy i inni) zaczną się spierać, kłócić, może nawet walczyć ze sobą. W takiej sytuacji Piłat sam zdecyduje, których głosów słyszy więcej i żaden arcykapłan tego już nie zmieni. Przemyślawszy to wszystko, polecił wyprowadzić obu więźniów na taras twierdzy Antonia, przylegający do murów świątynnych.
Na dole, na dziedzińcu
pogan, największej przestrzeni na terenie całego przybytku, kłębiły
się tysiące Żydów. Tłum składał się prawie wyłącznie z
Jerozolimczyków, bowiem mieszkańcy dalszych krain już kilka dni
temu ruszyli do domów. Ten piątek poprzedzał Paschę i dzisiaj po
zachodzie słońca wszyscy oni zasiądą do uroczystych kolacji sederowych.
Był to więc ostatni dzień na oczyszczającą wizytę w świątyni,
ale te tysiące przywiodła także ciekawość, kto dzisiaj zostanie
ułaskawiony. Ogłoszenie tego wywoływało dużo więcej emocji
niż wyroki śmierci, bo egzekucje mieli na co dzień, a darowanie życia
tylko od święta. Rozeszła się już wieść, że jest dwóch
kandydatów do łaski, więc zebrani wiedzieli, że i oni będą
mieli do odegrania swoją rolę.
Wreszcie
na górującym nad dziedzińcem tarasie ukazał się Piłat z Pontu,
za nim arcykapłani i orszak notabli, a następnie prowadzeni przez
legionistów więźniowie. Tłum zamarł, wrzawa ucichła. W tej
ciszy rozległ się donośny głos prefekta: Którego
chcecie abym wam uwolnił, Jezusa zwanego Mesjaszem, czy Barabasza?
I wówczas na dziedzińcu rozległ się jeden krzyk tysięcy gardeł:
Uwolnić
Barabasza! Tu
nie było żadnych wątpliwości, czy niejasności – nikt,
absolutnie nikt, nie opowiedział się za Jezusem. Przez chwilę
próbował jeszcze walczyć o niego tylko sam Piłat. Uciszył gestem
zbiorowisko i spytał: Jezus
nic wam złego nie zrobił, więc co mam z nim uczynić?
Odpowiedź tłumu była równie zdecydowana: Ukrzyżuj
go!
Piłat był bardzo
zaskoczony; aż takiej jednomyślności kłótliwych, wiecznie
spierających się o wszystko Żydów, nigdy się nie spodziewał.
Nigdy też nie zrozumiał mechanizmu, który do tej jednomyślności
doprowadził.
Ogromna większość
Jerozolimczyków kierowała się dokładnie takimi samymi motywami
jak arcykapłani i sanhedryn, gdy skazywali Jezusa na śmierć. Kilka
dni temu wszyscy obecni wielokrotnie wzywali go na świątynnym
dziedzińcu, aby „dał im znak”, aby na ich oczach uczynił cud.
Jego zapewnienia o boskim pochodzeniu spowodowały, że nabrali
wielkiej ochoty na zobaczenie czegoś przekraczającego ludzkie
możliwości, na jakieś niezwykłe widowisko. Ani razu nie spełnił
oczekiwań i zaczął ich irytować, a nawet złościć. Teraz
mieli go w pułapce, już się nie wykręci – jeżeli jest
prawdziwym Mesjaszem, to sobie poradzi, a oni zobaczą cuda, a jeżeli
ich okłamywał, to zasłużył na śmierć.
W gruncie rzeczy podobne
odczucia mieli uczniowie i ci, którzy prawdziwie wierzyli w Jezusa
jako Mesjasza – byli przekonani, że Syn Boży sam sobie poradzi w
tej niezwykle dramatycznej sytuacji, a prawdę mówiąc, oni też chcieli
ujrzeć cuda.
Piłat zrozumiał, że
przegrał. Oczywiście była możliwość, że on się uprze i wymusi
swą decyzją ułaskawienie Jezusa, ale też oczywiste było, że od
razu wybuchną gwałtowne zamieszki na ogromną skalę. Wtedy będą
musieli wkroczyć legioniści, poleje się krew, padną trupy. Walka
z buntowniczymi Żydami może być długa, krwawa i bardzo kosztowna,
a przed cesarzem to Piłat będzie za to odpowiedzialny. I w imię
czego, dla uratowania tego mało znaczącego kaznodziei z Galilei? To
byłoby absurdalne, zwłaszcza, że wprowadzono go w wielki błąd,
mówiąc mu, że Jezus ma tak licznych zwolenników – wcale ich tu
nie ma. Piłat więc zrezygnował i ogłosił decyzję: Barabasz
jest wolny, Jezusa ukrzyżować . Zwrócił się do arcykapłanów
i powiedział: to nie jest uczciwe, ale to wasza sprawa i ja
umywam ręce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz