Ostatnie wpisy poświęciłem
wyjaśnieniu kto, kiedy i w jaki sposób wymyślił chrześcijaństwo.
Sądzę, że każdy kto je przeczytał wie, że nie było w tym
żadnych nieziemskich interwencji, a cały proces był w zasadzie naturalny, chociaż nie prosty, gdyż związany z szeregiem splotów okoliczności i
przypadków. Zagadnienie to jest nadzwyczaj ważne, z uwagi na rolę tej wiary w historii i dniu dzisiejszym, więc na
niektóre elementy chciałbym zwrócić dodatkową uwagę.
Dla
ilustracji problemu posłużę się przykładem. Największe religie
świata - buddyzm, mahometanizm (islam), chrześcijaństwo - są
skoncentrowane wokół konkretnych postaci, uważanych za ich
założycieli: Buddy, Mahometa, Jezusa Chrystusa. Budda na przełomie
VI i V wieku przed n. e., dzięki swym przemyśleniom, przekazał
potomnym wskazania do osiągnięcia stanu pełnego oświecenia.
Żyjący w VII wieku n. e. prorok Mahomet, w pełni świadomie, swym
życiem i pismami, stworzył podwaliny pod nową wiarę - islam.
Przez analogię wydawałoby się, że podobną rolę dla
chrześcijaństwa wypełnił Jezus Chrystus, i że on jest twórcą
tej religii. Tyle, że to analogia pozorna, a wynikające z niej
przekonanie jest głęboko nieprawdziwe.
Zaszło tu bowiem zjawisko w sposób bardzo
wyrafinowany zaciemniające obraz; to nie działalność Jezusa z Nazaretu
zwanego Mesjaszem była przyczyną powstania chrześcijaństwa, a pierwotna
była wymyślona przez Szawła Pawła idea nowego Boga, składającego
swego Syna na ofiarę. To ona była pierwszym elementem, aktem
założycielskim nowej religii. Jej centralnym punktem został Jezus, jako ofiarny Syn Boży, ale samą ideę
stworzył Paweł wiele lat po jego śmierci. Dopiero po jej zaistnieniu
rozpoczęły się usilne starania, by wspomnienia o życiu i działalności Jezusa z Nazaretu jak najlepiej dopasować do właśnie powstałej wiary.
Takie następstwo działań
zaowocowało zaskakująco dobrym rezultatem i dało ludzkości
bardzo świeżą, nowatorską w owych czasach religię. Jej twórcy
mogli dosyć dowolnie dobierać do jej potrzeb różne elementy, czyny i
słowa, z życia Jezusa właśnie dzięki temu, że on już nie żył i w żaden
sposób nie mógł zaprzeczać nakładanym na niego intencjom i
wyobrażeniom. Oczywiście ogromnie im pomogło, że jego działalność, a także okoliczności śmierci, były dla większości
świadków pełne różnych niejasnych elementów, tajemniczych
zdarzeń, konspiracji, dwuznacznych słów i wypowiedzi, a jeszcze
legend o uzdrowieniach i o innych niezwykłych zjawiskach z jego
udziałem.
Autorzy ewangelii, zbierający informacje o Jezusie, starali
się opisać fakty z jego życia, które rzeczywiście się
wydarzyły, ale sami szukali w nich głównie potwierdzenia swych własnych przekonań, szukali objawów jego boskości i dowodów, że realizował on koncepcję świadomej
ofiary, którą wymyślił Szaweł Paweł. To właśnie taki mechanizm
odtwarzania dawno zaistniałych zdarzeń przez różniących się od siebie autorów spowodował, że
ewangelie zawierają tyle sprzeczności, niejasności, przekłamań i bajkowych pomysłów. Efektem
tego jest również kolejna, chyba nawet najpoważniejsza przeszkoda
dla zrozumienia historii Jezusa z Nazaretu: ogromna większość
opisywanych w ewangeliach faktów jest bardzo przemieszana
chronologicznie i przez to uniemożliwia, czy raczej bardzo utrudnia,
odtworzenie ich związków przyczynowo skutkowych.
A trzeba jeszcze
uwzględnić jak wielkie zamieszanie w tym zakresie spowodował
Szymon Piotr, główne źródło ewangelii synoptycznych. Ten "Klucznik Niebieski", kierowany ogromną, zawziętą nienawiścią wobec potencjalnych i realnych
konkurentów do miana najważniejszego z uczniów Mesjasza, czyli wobec
Judasza, a także Łazarza oraz kobiet z otoczenia Jezusa, dał
temu upust w swych wspomnieniach i przez to dodatkowo bardzo
zaciemnił całość opowieści.
Mimo tak bardzo
zaplątanego obrazu, tych wszystkich zafałszowań, ubarwień,
przekłamań, w dodatku przesiąkniętych autentyczną wiarą autorów
ewangelii, że piszą o boskiej postaci, należy podkreślić, że
ewangelie opisują prawdziwego, realnie żyjącego w I wieku n. e. na terenie Palestyny uzdrowiciela Jezusa z Nazaretu i
w większości prawdziwe zdarzenia z jego udziałem. To ta okoliczność, mimo wszelkich przeciwności, pozwoliła mi rozszyfrować ewangeliczne zagadki. Bowiem gdy
odsunie się wszelkie nadprzyrodzone interpretacje (co wcale nie jest
łatwe, a dla niektórych niemożliwe), i bardzo wnikliwie
przeanalizuje opisy głównych faktów oraz niektóre uwagi im
towarzyszące, to jednak można dostrzec
ich realny, ziemski sens, zdecydowanie odmienny od wersji Kościoła.
Dla sprawdzenia tego proponuję każdemu czytelnikowi mego bloga
(sugerowałem to też w swej książce Jak zostaje się Bogiem), aby
uzbrojony w wiedzę i argumenty, które dotychczas przedstawiłem,
sam sięgnął do Nowego Testamentu i przeczytał poszczególne
ewangelie. Jestem pewien, że teraz ich treść stanie się
zaskakująco prosta i całkiem "ziemska". Mogę też zapewnić, że uważni
czytający znajdą szereg kolejnych cytatów, opisów i przypowieści, których ja nie
wykorzystałem w swoich analizach, ale potwierdzających moją wersję historii Jezusa z
Nazaretu.
Historię tę, czy też jego rzeczywistą biografię, postaram się uporządkować i zebrać w całość w najbliższych wpisach.
Historię tę, czy też jego rzeczywistą biografię, postaram się uporządkować i zebrać w całość w najbliższych wpisach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz