środa, 6 stycznia 2016

Ty jesteś Mesjasz

Przemyślenia i wnioski jakie uzgodnił Szymon Faryzeusz Trędowaty ze swymi przyjaciółmi z sanhedrynu, były dopiero wstępem do bardzo trudnej i niebezpiecznej gry, ale niczego nie należało zaniedbywać także na tym etapie. Jednym z warunków przyszłego sukcesu było zapewnienie pewnej i oczywiście tajnej łączności między nimi, a Jezusem Galilejczykiem. Szymon postanowił wykorzystać do tego Łazarza - komu mógł bardziej zaufać niż synowi. Teraz więc wysłał go do Kafarnaum, aby dyskretnie przekazał Jezusowi, że jest on ponownie oczekiwany w Betanii i uprzedził proroka, że sprawa jest poufna i ważna. Niespodziewane zaproszenie zostało przyjęte z dużym zaciekawieniem.

Kilka dni później Jezus i wiernie towarzyszący mu uczniowie znów dotarli do Betanii. W domu Szymona jego córki Marta i Maria, tak jak poprzednio, przyjęły ich bardzo serdecznie, ale ich ojciec nie pokazywał się. Dopiero późno w nocy, gdy wszyscy już zasnęli, Łazarz zabrał Jezusa do innych pomieszczeń, gdzie oczekiwał Szymon. Wkrótce, korzystając z ciemności, skrycie dotarli tu z Jerozolimy Józef z Arymatei i Nikodem. Konspiracyjne warunki i obecność aż trzech osób ze szczytów żydowskich elit gwarantowała, że rozmowa jest absolutnie poważna.

Jezus wysłuchał propozycji udziału w Wielkim Planie z najwyższym zainteresowaniem. Oferta wielkich jerozolimskich polityków i bogaczy zgodnie z którą on sam jako Mesjasz miałby po jakimś czasie stanąć na czele narodu żydowskiego i panować w świątyni jerozolimskiej, była oszałamiająca. Rozmówcy przedstawiali to przedsięwzięcie jako wymagające wysiłku, długotrwałe, trudne, nawet niebezpieczne, jednak całkowicie realne. Poruszyli też sprawę zasadniczą, czyli możliwą reakcję Rzymian na ewentualne kroki spiskowców, ale zapewnili, że ta przeszkoda jest do pokonania. Jednocześnie sami zadeklarowali udział w przedsięwzięciu i jak najdalej idącą pomoc w realizacji podstawowej, najważniejszej i najbardziej złożonej części, jaka przypadała Jezusowi. Wyjaśnili, że oni też ponoszą ryzyko – może nie aż tak duże jak on, ale to jemu miały przypaść największe korzyści. Stałym motywem w ich argumentach było przypominanie, że dopóki Kajfasz i Annasz stoją na czele świątyni, to nie tylko wszyscy tu obecni, ale i cały naród żydowski jest zagrożony – a przecież można by pod mądrymi rządami stworzyć całkiem szczęśliwe królestwo dla całego Izraela.

Jezusa ta niezwykła propozycja napełniła wielką dumą. Był oczywiście zbyt inteligentny, by nie dostrzegać trudności i niebezpieczeństw, ale też miał bardzo wysokie poczucie własnej wartości i królewska oferta jeszcze dodatkowo podniosła je. Wiedział już jak bardzo łatwo jest kierować prostymi ludźmi, jak im imponować, jak wykorzystywać ich nadzieję, strach, potrzeby – robił to niemal codziennie od kilku lat jako prorok i może to robić jeszcze skuteczniej w przyszłości jako Mesjasz. Zwłaszcza, że bycie nadal zwykłym nauczycielem i uzdrowicielem trochę mu się już zaczynało nudzić, a pojawiające się przed nim zadanie było nadzwyczaj ekscytująca. Najważniejsze jednak w tym wszystkim było to, że on wciąż wierzył, iż Jahwe otacza go szczególną opieką – niegdyś uratował go w ostatniej chwili przed śmiercią z rąk Nazaretańczyków, a później dał mu niezwykłą moc uzdrawiania i pozwolił spełnić marzenia o zostaniu prorokiem. Obecna propozycja wyglądała na kolejny dar z nieba. Jezus zgodził się.

Wszyscy czuli wagę powziętych decyzji, ale też wiedzieli, że zanim rozpoczną jakiekolwiek dalsze działania, konieczne jest spełnienie warunku podstawowego: trzeba zapewnić sobie co najmniej neutralności Rzymian, a dokładniej muszą mieć jasno określone stanowisko rzymskiego prefekta, co do możliwości zmiany arcykapłana. Bez tego cały spisek nie miałby najmniejszych szans, a co za tym idzie i jakiegokolwiek sensu. Zadania poinformowania i ustalenia stanowiska prefekta podjęli się Józef z Arymatei i Nikodem – jako członkowie sanhedrynu posiadali różne możliwości, aby poprosić Piłata o rozmowę. Mieli też znajomych wśród dworu cesarskiego namiestnika i jego małżonki, więc mogli uczynić to zachowując niezbędną dyskrecję przed arcykapłanami. Jeżeli stanowisko Piłata będzie przychylne, to wówczas spotkają się ponownie, by przejść do części praktycznej, omówić szczegóły i przygotować Jezusa do dalszych kroków.

Jezus wracał do Kafarnaum bardzo podekscytowany, cały zaprzątnięty myślami o oczekującym go zadaniu i wyobrażeniami przyszłego tryumfu. Towarzyszący mu uczniowie nic nie wiedzieli o celu wizyt w Betanii i nie całkiem byli z nich zadowoleni, bowiem droga nad Genezaret zajmowała dobrych kilka dni. W czasie tej wędrówki ciągle zaaferowany Jezus nie mógł się powstrzymać - musiał to sprawdzić - i zadał im nagle pytanie: „Za kogo mnie ludzie uważają?” Trochę zaskoczeni uczniowie zaczęli zgadywać, że może za jakiegoś proroka, albo za Eliasza, czy też za zmartwychwstałego Chrzciciela. Wreszcie Szymon Rybak znalazł właściwy trop i powiedział „Ty jesteś Mesjasz”. Jezus się uspokoił – a więc jego kalkulacje nie są bezpodstawne, przekonanie ludzi, że jest Synem Bożym nie musi być wcale bardzo trudne. Na razie jednak zakazał uczniom by to rozgłaszali, było na to jeszcze za wcześnie; trzeba czekać na znak z Betanii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz