wtorek, 23 czerwca 2015

Wskrzeszenie Łazarza


Przytoczenie całego, bardzo obszernego opisu okoliczności towarzyszących cudowi wskrzeszenia Łazarza i innych niezbędnych fragmentów zajęłoby zbyt wiele miejsca i mogłoby utrudniać uzyskanie klarownego obrazu prezentowanej sytuacji. Postaram się więc opowiedzieć w miarę przystępnie przebieg zdarzeń, przywołując tylko najbardziej charakterystyczne frazy i wyrażenia użyte w ewangelii Jana, który jako jedyny z ewangelistów opisał ten cud. Oto, co Jezus powiedział, gdy otrzymał wiadomość, że zachorował Łazarz, którego On kochał:

Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą. J 11, 4

Wynika z tego w sposób ewidentny, że Jezus doskonale wie, jakiego rodzaju jest to choroba, jak się skończy i że dzięki temu zyska on chwałę. Można powiedzieć, że cieszy się z tej wiadomości i że jej oczekiwał.

Mimo jednak, że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu. J 11, 6

Nawet autor ewangelii, Jan, jest nieco zdziwiony, że Jezus nie pospieszył od razu, by ratować Łazarza, którego miłował. Jest to odbicie faktu, iż to Łazarz (współautor jego Ewangelii  - polecam przypomnienie wpisu Komu zawdzięczamy Ewangelię Jana) był zaniepokojony swoim przeciągającym się pobytem w zamkniętej grocie.

Przez te dwa dni Chrystus rozmawiał z uczniami i użył określenia Łazarz zasnął, lecz wówczas apostołowie stwierdzili, że jeżeli tylko zasnął, to z pewnością wyzdrowieje. Wtedy Jezus powiedział im otwarcie:

„Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego”. J 11, 14

Oprócz pierwszej wiadomości o chorobie Jezus nie otrzymał żadnych nowych informacji z Betanii, ale jest już pewien, że Łazarz nie żyje. Jednocześnie otwarcie przyznaje, że raduje się z tego, a celem tej śmierci jest to, aby uwierzyli inni.

A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów i wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po bracie. J 11, 18-19

To jest sedno całego przedsięwzięcia i wyjaśnienie, dlaczego Jezus zwlekał dwa dni przed wyruszeniem na ratunek Łazarzowi. Jak najliczniejsza publiczność, i to z kręgów jerozolimskich elit, była w tym momencie najbardziej pożądana - to dla niej był ten spektakl. Potrzeba było trochę czasu, by wiadomość o śmierci młodzieńca rozeszła się i zgromadzili się żałobnicy. Równocześnie krążyła pogłoska, że przyjdzie Jezus Mesjasz i będzie próbował uratować zmarłego. Wielu przyszło więc z kondolencjami, ale pewnie znacznie więcej z ciekawości i z nadzieją, że ujrzą cud.

Łazarz był już od czterech dni pochowany w pieczarze zasuniętej kamieniem, gdy przyszedł Jezus i polecił, by kamień ten odwalono (nie usunął go przy pomocy cudu), a następnie:

Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: „Ojcze, dziękuję Ci, żeś Mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałam, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał”. To powiedziawszy, zawołał donośnym głosem: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!”. I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. J 11, 41-44

Obwiązanie rąk i nóg opaskami nie mogło być zbyt dokładne, jeżeli Łazarz bez niczyjej pomocy zdołał wyjść z groty. W cytacie po raz kolejny jest wyraźnie powiedziane, w jakim celu są dokonywane cuda: aby lud uwierzył. Informacja, że Jezus zawołał donośnym głosem, jest następną okolicznością, na którą należy zwrócić uwagę. Dla zmarłego nie ma przecież znaczenia, czy się do niego ktoś zwraca cicho, czy bardzo głośno. Tylko do żywego z głową owiniętą chustą trzeba donośnie zawołać, by mieć pewność, że usłyszy.

Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego. J 11, 45

Tu już całkiem wprost mówi się o celu przygotowanej sceny. Należy jednak zauważyć, że uwierzyło wielu, ale nie wszyscy - mieszkańcy stolicy byli jednak mniej łatwowierni niż Żydzi z prowincji.

Jak widać, uważne przeczytanie całego opisu wskrzeszenia Łazarza w sposób oczywisty pozwala zrozumieć jak i po co zostało zorganizowane to przedstawienie. Zresztą jego przygotowanie nie było wcale trudne. Tradycja żydowskich pogrzebów wymaga, by zmarłego jak najszybciej pochować, najlepiej tego samego dnia, w którym nastąpił zgon. Nikt więc nie mógł się dziwić, że nie oglądał zwłok przed pogrzebaniem, czyli zamknięciem ich w pieczarze. Jak naprawdę wyglądał pochówek, wiedziały tylko Maria i Marta, równie gorąco wielbiące Jezusa jak ich brat Łazarz.

Cud uzdrowienia Łazarza jest jednym z ostatnich wydarzeń przed udaniem się Jezusa do Jerozolimy i podjęciem decydującej rozgrywki, nazwanej później Wielkim Tygodniem i był ważnym elementem w całości działań - że nie wywarł na Jerozolimczykach aż takiego wrażenia, jak tego oczekiwali organizatorzy, to już inna sprawa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz