środa, 30 grudnia 2015

Szymon Faryzeusz Trędowaty


Do Kafarnaum przychodzili teraz Żydzi z nadzieją na odzyskanie zdrowia nie tylko z Galilei i pobliskiej Batanei czy Dekapolu, ale i z Syrofenicji, Samarii, Perei, Judei, Idumei i jeszcze dalszych krain. Dotarł tu także, z okolic samej Jerozolimy, człowiek z wyraźnymi zmianami chorobowymi na skórze, nazywany Trędowatym, i bardzo gorąco prosił o oczyszczenie go.

Trąd w judaizmie traktowano nie tylko jako chorobę, ale i jako znak boskiego gniewu wobec danej osoby, więc sprawa była poważna. Jezus dokonał właściwych zabiegów i błogosławieństw i jak zazwyczaj osiągnął doskonały efekt – zmiany na skórze zanikły. Wprawiło to Trędowatego w euforię i zaczął bardzo gorąco dziękować, zaś Jezus powiedział mu jeszcze, aby teraz udał się do kapłanów dla potwierdzenia ustąpienia choroby. Sytuacja oczyszczenia z trądu i konieczne później obrzędy są szczegółowo opisane w III Księdze Mojżeszowej (tzw. Księdze Kapłańskiej) i polecenie Jezusa wynikało z tych właśnie przepisów.

Zdarzenie było jednym z setek podobnych w działalności uzdrowicielskiej, więc nikomu nie przychodziło do głowy, ani wówczas, ani przez kolejnych wiele wieków, że była to chwila, która wpłynęła na całe dalsze życie Jezusa.

Trędowaty nie był przeciętnym Żydem, a przeciwnie - jeszcze niedawno był powszechnie znany w Jerozolimie jako Szymon Faryzeusz. Ten bardzo bogaty człowiek, Uczony w Piśmie, były członek sanhedrynu i ważna postać w stolicy, kilka lat wcześniej zaliczał się do głównych przywódców stronnictwa faryzeuszy, ugrupowania, które stało w ostrej opozycji wobec arcykapłanów i wspierających ich saduceuszy. Gdy zapadł na jakąś dziwną chorobę skóry, arcykapłani od razu skorzystali z okazji, aby pozbyć się niewygodnego przeciwnika. Na podstawie zapisów Tory został on przez nich oficjalnie nazwany Trędowatym, pozbawiony praw i wygnany na zawsze ze stolicy.

Rozżalony Szymon wraz z trójką dzieci: córkami Martą i Marią oraz synem Łazarzem, zamieszkał w leżącej w pobliżu Jerozolimy niewielkiej miejscowości Betania. Miał wciąż ogromny majątek, ale z powodu swej sytuacji prawnej przekazał go teraz synowi Łazarzowi, który formalnie stał się bardzo bogatym młodzieńcem. Szymon Trędowaty ciężko przeżywał swój upadek spowodowany chorobą i przez kilka lat na różne sposoby szukał ratunku. Gdy dowiedział się o nadzwyczaj skutecznym uzdrowicielu Jezusie nad Genezaretem, bezzwłocznie wybrał się do niego i spotkało go wielkie szczęście. Pełen wdzięczności zaprosił Jezusa, by odwiedził go w Betanii, zapewniając, że będzie tam zawsze przyjmowany jak najwspanialszy gość.

Jezus nigdy wcześniej nie spotkał nikogo należącego do najwyższych żydowskich elit materialnych, intelektualnych czy politycznych, dlatego też osoba Trędowatego bardzo go zaintrygowała. Pożądana była przy tym odmiana od wciąż podobnych biednych galilejskich mieścin i wiosek, więc chętnie przyjął atrakcyjne zaproszenie. Już wkrótce z grupą swych uczniów wybrał się do Betanii.

Przyjęto go tam rzeczywiście bardzo gościnnie i z pełnym szacunkiem. Zwłaszcza były nim zachwycone dzieci Szymona Trędowatego, najstarsza Marta, młody Łazarz i najmłodsza, nastoletnia Maria. Wszyscy oni byli ogromnie wdzięczni Jezusowi za uzdrowienie ojca, ale nie tylko. Prorok, jego osobowość, charyzma, inteligencja, zrobiły na nich nadzwyczajne wrażenie i stali się wkrótce jego gorącymi zwolennikami.

Wizyta była niezwykle miła, ale okazało się, że jest też jedna bardzo przykra sprawa. Szymon w poufnej rozmowie z Jezusem poinformował go, że arcykapłani w ogóle nie chcą uznać faktu, że został on oczyszczony z trądu. Nie mieli ochoty przywracać praw swemu groźnemu przeciwnikowi, a ostateczne wyroki w takich kwestiach należały właśnie do nich. Stwierdzili, że niemożliwe jest, aby jakiś nieznany uzdrowiciel z marnej Galilei mógł zmieniać wyroki Najwyższego, więc odmówili rozpatrywania tej sprawy.

Trzeba powiedzieć, że taka decyzja była potężnym cisem nie tylko dla Szymona, który doskonale wiedział, że znów padł ofiarą perfidii arcykapłanów, ale poczuł się nią nadzwyczaj urażony także Jezus. Był od kilku już lat uznanym i poważanym nauczycielem, uzdrowicielem, właściwie prorokiem, dla dziesiątków tysięcy ludzi i jego popularność nadal rosła. Teraz zaś arcykapłani poniżyli go, całkowicie zdeprecjonowali jego rolę i osiągnięcia i to prawdopodobnie w ogóle nie zwracając na niego uwagi, całkowicie lekceważąc. Ambitny Jezus nie mógł tego przeboleć.

Szymon Trędowaty nie chciał nikomu ujawniać decyzji arcykapłanów, gdyż swej rodzinie, sąsiadom i innym bliskim osobom już wcześniej ogłosił radosny fakt swego uzdrowienia i chciał chociaż wobec nich nadal być już oczyszczonym Szymonem Faryzeuszem. W sensie praktycznym sprawa sprowadzała się do tego, że miał nadal zakaz wstępu do Jerozolimy i tylko do tego musiał się zastosować. Jezus również wolał zachować w tajemnicy fakt, że najwyżsi arcykapłani podważyli jego rolę duszpasterza i uzdrowiciela – przedostanie się tej wiadomości do ogółu mogło bardzo zaszkodzić jego działalności.

Szymon, który dotychczas łudził się, że ustąpienie choroby będzie oznaczało jego powrót do dawnego życia na szczytach jerozolimskich elit, teraz przekonał się, że zdrowie nie miało tu większego znaczenia. Dopóki Kajfasz i Annasz będą stali na czele świątyni, to on nie ma żadnych szans. Jezus też już wiedział, że pozostawanie tych arcykapłanów u władzy oznacza stałą groźbę, że mogą w każdej chwili zniszczyć mu ciężko wypracowaną reputację proroka, na której opierał całe swe życie.

Poufna rozmowa zakończyła się ustaleniem wspólnego stanowiska, trochę niebezpiecznego, bo zakrawającego na zdradę stanu: „Najlepiej byłoby, aby wreszcie ktoś, z boską pomocą, odebrał tym perfidnym i niebezpiecznym arcykapłanom całą władzę i przegonił ich ze świątyni”.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz