W
domu Szymona czekali już Józef z Arymatei oraz Nikodem i przekazali
mu ponurą wiadomość - przed kilkoma godzinami, na wniosek
Kajfasza, sanhedryn wydał na niego wyrok śmierci. Jezus był już
przybity dotychczas poniesionymi porażkami, a ta informacja była
kolejnym strasznym ciosem.
Sam
poprzednio wielokrotnie dawał do zrozumienia spotykającym się z
nim rzeszom ludzi, że będzie bardzo okrutnie postępował z tymi,
którzy w niego nie uwierzą, lub będą sprzeciwiali się jego
wędrówce po królewski tron – zapowiadał karanie śmiercią,
wrzucanie do pieca gorejącego, groził losem Sodomy i Gomory. W
tamtych sytuacjach były to jednak tylko zwroty retoryczne, mające
skłonić do uznania go za Mesjasza co bardziej strachliwych
słuchaczy. Teraz w pełni dotarło do niego, że w tej grze o władzę
to on sam ryzykuje najwięcej, a zwłaszcza swe życie i nie jest to
wcale retoryka. Decyzja sanhedrynu nie pozostawiała wątpliwości i
jedynym ratunkiem wydała się jak najszybsza ucieczka do Galilei,
gdzie cywilna władza arcykapłanów nie sięgała.
Szymon,
Józef i Nikodem, wytrawni politycy jerozolimscy, postarali się go
trochę uspokoić. Wyjaśnili, że wyrok został wydany, ale jego
wykonanie zawieszono z powodu obecności w stolicy tłumów Żydów z
prowincji i obawy arcykapłanów, że uśmiercenie kogoś uznawanego
przez te tłumy za proroka, mogłoby doprowadzić do groźnych
zamieszek. Było to nadzwyczaj ważne uzupełnienie informacji o
decyzji sanhedrynu, bowiem uświadomiło Jezusowi, że arcykapłani
doceniają jego popularność wśród plebsu i się jej obawiają,
oraz, że ma jeszcze trochę czasu. Czy nie można w tych
okolicznościach wymyślić czegoś dodatkowo, spróbować jeszcze
raz sięgnąć po zwycięstwo? Rozpoczęła się narada
nad znalezieniem nowych szans w tej niezwykle trudnej sytuacji.
Najpierw
ustalono, że w środę Jezus już nie może pokazać się w świątyni
– nie ma co ryzykować, bowiem arcykapłani przymuszeni sytuacją i
uzbrojeni w wyrok sanhedrynu, musieliby go aresztować nawet mimo
groźby rozruchów. Wyrok śmierci jest zawieszony tylko tymczasowo,
a faktycznie jest nieodwołalny, nie ma od niego apelacji. Aby go
całkowicie anulować, jest tylko jedna możliwość – Jezus
musiałby zostać przez arcykapłanów ułaskawiony. Oczywiście
arcykapłani nigdy nie zechcą ułaskawić kogoś, kto otwarcie
próbował pozbawić ich władzy – nie zechcą, ale może będą musieli?
Jest
stary zwyczaj, że w dzień poprzedzający Paschę, święto
Przaśników, zebrany na dziedzińcu świątynnym lud żydowski co
roku ułaskawia jednego przestępcę, skazańca. Jeżeli w piątek
rano Jezus byłby takim skazańcem i to jedynym w tym dniu więźniem
arcykapłanów, to właśnie on musiałby zostać ułaskawiony, nawet
gdyby arcykapłani tego nie chcieli. Jezusa ułaskawiłby lud
żydowski, ale można będzie ten akt odczytać, że sam Jahwe wybrał
go do życia. Wówczas wszyscy zrozumieliby, że to właśnie on jest
prawdziwym Mesjaszem, wybrańcem Boga. Uratowałby się nie tylko
przed śmiercią, ale nawet zyskałby potwierdzenie swego boskiego
pochodzenia. W tej sytuacji musieliby go uznać także arcykapłani, a gdyby się
temu sprzeciwiali, to gniew ludu mógłby obrócić przeciwko nim –
mogliby nawet zostać przez wzburzonych ludzi wygnani, obaleni,
pokonani, a Jezus zostałby panem świątyni! Cel spisku zostałby
osiągnięty - wspaniała wizja. Cała operacja jest dosyć trudna i
ryzykowna, ale dająca jakieś szanse, które wobec obecnej,
beznadziejnej sytuacji, jawią się wręcz bardzo obiecująco. Nim się
przystąpi do realizacji takiego planu, kilka rzeczy trzeba jednak
ustalić wcześniej.
Wykonanie
wyroków śmierci, a co za tym idzie i ułaskawianie skazańców,
Rzymianie, najwyższa władza w Judei, zastrzegli dla siebie (z
wyłączeniem kwestii czysto religijnych). Jezus został oskarżony
przed sanhedrynem o uzurpacje władzy jako król żydowski, o
wichrzycielstwo i zamach na świątynię, a więc zbrodnie
polityczne. Trzeba ustalić z Piłatem, czy na pewno zgodzi się
ułaskawić Jezusa, a dokładniej, czy zatwierdzi ułaskawienie,
jakiego dokonają żydowskie tłumy. Jeżeli zapewni się w tej
kwestii poparcie Piłata, to sprawa staje się dosyć bezpieczna –
o ile uda się Jezusowi stanąć w piątek żywym przed rzymskim
prefektem. Trzeba też dowiedzieć się na pewno, czy Jezus będzie
jedynym tego dnia kandydatem do ułaskawienia, a więc czy arcykapłani nie
mają obecnie innych więźniów – lepiej mieć tu pewność, że
nikt nie popsuje planu. Rozmowy z Piłatem i ustalenia w sprawie
ewentualnych więźniów arcykapłanów Józef z Arymatei i Nikodem
biorą na siebie i przekażą Jezusowi na ten temat wyczerpujące
informacje.
Jutro,
w środę, Jezusowi nic nie powinno grozić, bowiem
zawieszenie wyroku jeszcze będzie obowiązywało. W czwartek
natomiast lepiej aby się gdzieś ukrył ze swymi uczniami – nie
można wykluczyć, że arcykapłani nakażą strażnikom na ten dzień
aresztowanie Jezusa i wyrok byłby wykonany tego samego dnia, przed
zwyczajem ułaskawienia. Miejsce do ukrycia się w czwartek Jezusa i
jego ludzi zorganizuje Szymon Faryzeusz Trędowaty, ale nie w
Betanii, o której arcykapłani z pewnością już wiedzą. Natomiast
musi to być w schronienie możliwie blisko Jerozolimy.
Jeżeli
wszystkie wcześniejsze ustalenia na dworze Piłata i w świątyni
będą pomyślne, to decyzję oddania się w ręce arcykapłanów
będzie musiał podjąć sam Jezus. Kajfasz i Annasz to bardzo
poważni przeciwnicy i ryzyko jest duże, bo oni mogą przygotować
jakieś pułapki, więc niech to wszystko sam wyważy. Jednak jeżeli
się zdecyduje, to musi sam też zorganizować swe aresztowanie w
nocy z czwartku na piątek. Powinno to nastąpić jak najpóźniej,
najlepiej już po północy, aby mieć pewność, że zostanie
przedstawiony tego dnia tłumom do ułaskawienia. Ta część
operacji jest bardzo trudna i niepewna, ale czy pozostało jakieś
inne wyjście?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz