czwartek, 31 marca 2016

Czas przyjścia niepewny


W późny wtorkowy wieczór do obozowiska Galilejczyków na Górze Oliwnej dotarł Łazarz i przekazał Jezusowi prośbę swego ojca, Szymona Faryzeusza Trędowatego, aby pilnie przyszedł do jego domu, bowiem są ważne rzeczy do omówienia. Jezus czekał na ten ruch - sytuacja była bardzo trudna i trzeba było postanowić czy i co jeszcze można zrobić. Nie informując o niczym swych uczniów, którzy w większości już spali, bez zwłoki udał się na spotkanie do Betanii.

W domu Szymona czekali już Józef z Arymatei oraz Nikodem i przekazali mu ponurą wiadomość - przed kilkoma godzinami, na wniosek Kajfasza, sanhedryn wydał na niego wyrok śmierci. Jezus był już przybity dotychczas poniesionymi porażkami, a ta informacja była kolejnym strasznym ciosem.

Sam poprzednio wielokrotnie dawał do zrozumienia spotykającym się z nim rzeszom ludzi, że będzie bardzo okrutnie postępował z tymi, którzy w niego nie uwierzą, lub będą sprzeciwiali się jego wędrówce po królewski tron – zapowiadał karanie śmiercią, wrzucanie do pieca gorejącego, groził losem Sodomy i Gomory. W tamtych sytuacjach były to jednak tylko zwroty retoryczne, mające skłonić do uznania go za Mesjasza co bardziej strachliwych słuchaczy. Teraz w pełni dotarło do niego, że w tej grze o władzę to on sam ryzykuje najwięcej, a zwłaszcza swe życie i nie jest to wcale retoryka. Decyzja sanhedrynu nie pozostawiała wątpliwości i jedynym ratunkiem wydała się jak najszybsza ucieczka do Galilei, gdzie cywilna władza arcykapłanów nie sięgała.

Szymon, Józef i Nikodem, wytrawni politycy jerozolimscy, postarali się go trochę uspokoić. Wyjaśnili, że wyrok został wydany, ale jego wykonanie zawieszono z powodu obecności w stolicy tłumów Żydów z prowincji i obawy arcykapłanów, że uśmiercenie kogoś uznawanego przez te tłumy za proroka, mogłoby doprowadzić do groźnych zamieszek. Było to nadzwyczaj ważne uzupełnienie informacji o decyzji sanhedrynu, bowiem uświadomiło Jezusowi, że arcykapłani doceniają jego popularność wśród plebsu i się jej obawiają, oraz, że ma jeszcze trochę czasu. Czy nie można w tych okolicznościach wymyślić czegoś dodatkowo, spróbować jeszcze raz sięgnąć po zwycięstwo? Rozpoczęła się narada nad znalezieniem nowych szans w tej niezwykle trudnej sytuacji.

Najpierw ustalono, że w środę Jezus już nie może pokazać się w świątyni – nie ma co ryzykować, bowiem arcykapłani przymuszeni sytuacją i uzbrojeni w wyrok sanhedrynu, musieliby go aresztować nawet mimo groźby rozruchów. Wyrok śmierci jest zawieszony tylko tymczasowo, a faktycznie jest nieodwołalny, nie ma od niego apelacji. Aby go całkowicie anulować, jest tylko jedna możliwość – Jezus musiałby zostać przez arcykapłanów ułaskawiony. Oczywiście arcykapłani nigdy nie zechcą ułaskawić kogoś, kto otwarcie próbował pozbawić ich władzy – nie zechcą, ale może będą musieli?

Jest stary zwyczaj, że w dzień poprzedzający Paschę, święto Przaśników, zebrany na dziedzińcu świątynnym lud żydowski co roku ułaskawia jednego przestępcę, skazańca. Jeżeli w piątek rano Jezus byłby takim skazańcem i to jedynym w tym dniu więźniem arcykapłanów, to właśnie on musiałby zostać ułaskawiony, nawet gdyby arcykapłani tego nie chcieli. Jezusa ułaskawiłby lud żydowski, ale można będzie ten akt odczytać, że sam Jahwe wybrał go do życia. Wówczas wszyscy zrozumieliby, że to właśnie on jest prawdziwym Mesjaszem, wybrańcem Boga. Uratowałby się nie tylko przed śmiercią, ale nawet zyskałby potwierdzenie swego boskiego pochodzenia. W tej sytuacji musieliby go uznać także arcykapłani, a gdyby się temu sprzeciwiali, to gniew ludu mógłby obrócić przeciwko nim – mogliby nawet zostać przez wzburzonych ludzi wygnani, obaleni, pokonani, a Jezus zostałby panem świątyni! Cel spisku zostałby osiągnięty - wspaniała wizja. Cała operacja jest dosyć trudna i ryzykowna, ale dająca jakieś szanse, które wobec obecnej, beznadziejnej sytuacji, jawią się wręcz bardzo obiecująco. Nim się przystąpi do realizacji takiego planu, kilka rzeczy trzeba jednak ustalić wcześniej.

Wykonanie wyroków śmierci, a co za tym idzie i ułaskawianie skazańców, Rzymianie, najwyższa władza w Judei, zastrzegli dla siebie (z wyłączeniem kwestii czysto religijnych). Jezus został oskarżony przed sanhedrynem o uzurpacje władzy jako król żydowski, o wichrzycielstwo i zamach na świątynię, a więc zbrodnie polityczne. Trzeba ustalić z Piłatem, czy na pewno zgodzi się ułaskawić Jezusa, a dokładniej, czy zatwierdzi ułaskawienie, jakiego dokonają żydowskie tłumy. Jeżeli zapewni się w tej kwestii poparcie Piłata, to sprawa staje się dosyć bezpieczna – o ile uda się Jezusowi stanąć w piątek żywym przed rzymskim prefektem. Trzeba też dowiedzieć się na pewno, czy Jezus będzie jedynym tego dnia kandydatem do ułaskawienia, a więc czy arcykapłani nie mają obecnie innych więźniów – lepiej mieć tu pewność, że nikt nie popsuje planu. Rozmowy z Piłatem i ustalenia w sprawie ewentualnych więźniów arcykapłanów Józef z Arymatei i Nikodem biorą na siebie i przekażą Jezusowi na ten temat wyczerpujące informacje.

Jutro, w środę, Jezusowi nic nie powinno grozić, bowiem zawieszenie wyroku jeszcze będzie obowiązywało. W czwartek natomiast lepiej aby się gdzieś ukrył ze swymi uczniami – nie można wykluczyć, że arcykapłani nakażą strażnikom na ten dzień aresztowanie Jezusa i wyrok byłby wykonany tego samego dnia, przed zwyczajem ułaskawienia. Miejsce do ukrycia się w czwartek Jezusa i jego ludzi zorganizuje Szymon Faryzeusz Trędowaty, ale nie w Betanii, o której arcykapłani z pewnością już wiedzą. Natomiast musi to być w schronienie możliwie blisko Jerozolimy.

Jeżeli wszystkie wcześniejsze ustalenia na dworze Piłata i w świątyni będą pomyślne, to decyzję oddania się w ręce arcykapłanów będzie musiał podjąć sam Jezus. Kajfasz i Annasz to bardzo poważni przeciwnicy i ryzyko jest duże, bo oni mogą przygotować jakieś pułapki, więc niech to wszystko sam wyważy. Jednak jeżeli się zdecyduje, to musi sam też zorganizować swe aresztowanie w nocy z czwartku na piątek. Powinno to nastąpić jak najpóźniej, najlepiej już po północy, aby mieć pewność, że zostanie przedstawiony tego dnia tłumom do ułaskawienia. Ta część operacji jest bardzo trudna i niepewna, ale czy pozostało jakieś inne wyjście?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz