sobota, 28 lutego 2015

Z rodu Dawida


Jak pierwszą kwestię chciałbym podjąć sprawę, która wciąż mi nie daje spokoju. Jest ona ważna dla zrozumienia sensu wydarzeń ewangelicznych, ale mój problem dotyczy raczej redaktorów dzisiejszych wydań Ewangelii, a nie samej treści. Oto fragment z Ewangelii Marka odnoszący się do dyskusji między Jezusem, a faryzeuszami, na temat tego, że Mesjasz (po grecku Chrystus) zgodnie z zapisami w Starym Testamencie musi być potomkiem króla Dawida. Oto co mówi na to Jezus:

Jak mogą twierdzić uczeni w Piśmie, że Mesjasz jest synem Dawida? (…) Sam Dawid nazywa Go Panem, skądże więc jest [tylko] jego synem? (Mk 12, 35-57)

Jak widać Jezus tym powołaniem się na Stary Testament dobitnie wykazuje, że Mesjasz wcale nie musi pochodzić z rodu Dawida. Jest to oczywiście argument wobec tych, którzy dobrze wiedzą, że właśnie on, który twierdzi, że jest Mesjaszem, wcale nie pochodzi z tego królewskiego rodu. Sens takiej postawy Jezusa wyjaśnia w swej Ewangelii Mateusz, gdy w nawiązaniu do tej sceny pisze:

Nikt też od owego dnia nie odważył się więcej Go pytać. (Mt 22,46)

Sprawa jest jasna. Jezus w ten sposób jednoznacznie, chociaż nie wprost, przyznaje się, że nie spełnia jednego z podstawowych warunków stawianych prawdziwemu Mesjaszowi, ale jednocześnie umiejętnie zamyka usta swym adwersarzom. W kolejnym wpisie wskażę na jeszcze inny, bardziej wyraźny cytat z ewangelii dowodzący, że Jezus ani nie urodził się w Betlejem, ani nie pochodził z rodu Dawida, ale to później.

Mój problem, o którym wspomniałem, jest związany ze słowem tylko wstawionym do treści ewangelii przez redaktorów biblijnych w celu, jak sami wyjaśniają, „lepszego zrozumienia tekstu”. Dlaczego ci kościelni fachowcy od Biblii wstawili to słowo, które niczego nie pozwala lepiej zrozumieć, natomiast wywraca cały sens słów Jezusa?

W książce „Folwark zwierzęcy” George Orwell dobitnie zademonstrował jak propaganda komunistyczna, poprzez wstawianie tylko „mało znaczących” słówek do treści przepisów prawa, zmienia całkowicie ich sens. Krótka demonstracja dla czytelników nieznających Orwella – proszę np. porównać zwrot „Nie jestem złodziejem” oraz „Nie jestem tylko złodziejem” - proste, prawda?

Okazuje się, że redaktorzy biblijni zastosowali dokładnie tę metodę, aby wypaczyć słowa Jezusa. Możliwe wyjaśnienie takiego postępowania rzuca groźny cień na jego autorów. Cytat bez słowa tylko zbyt łatwo mógłby nasunąć czytelnikom wnioski do jakich ja doszedłem, że w ten sposób Jezus sam oficjalni przyznał się, że nie pochodzi z rodu Dawida, a więc nie jest też prawdziwym Mesjaszem. Redaktorzy biblijni dostrzegli to i postanowili ukryć! Dlaczego? Czy dlatego, że sami wiedzą, kim był prawdziwy Jezus z Nazaretu i jaki był prawdziwy przebieg wydarzeń opisanych w Ewangeliach? I czy to znaczy, że całkiem rozmyślnie, dla własnych korzyści, trzymają miliony wiernych w nieświadomości i karmią ich bajkowymi opowieściami o stajenkach, cudach, niepokalanym poczęciu, wniebowstąpieniu, zmartwychwstaniu, itp.? Oczywiście nie mam tu absolutnej pewności, ale odpowiedź pozytywna jest całkowicie uprawniona.

piątek, 27 lutego 2015

Dzieje człowieka, który został prorokiem, następnie Mesjaszem, a wreszcie Bogiem.

Szanowni Czytelnicy tego bloga.

Cieszę się, że zechcieliście tu zawitać i życzę, byście się nie rozczarowali lekturą wpisów. 

Blog jest skierowany do tych, którzy zastanawiają się, stawiają pytania i mają dylemat, czy powszechnie znana i prezentowana w kościołach, na podstawie czterech ewangelii, historia życia, działalności i śmierci Jezusa z Nazaretu zwanego Chrystusem, opiera się na prawdzie. Wiele osób podejrzewa, że coś tam nie gra, że jakieś opowieści są naciągane, inne wyglądają na bajki, a kolejne są bardzo naiwne. Mimo takich wątpliwości ludzie zazwyczaj nie znają istotnych argumentów, aby je uzasadnić, ani tym bardziej dowodów, że ktoś wprowadza ich w błąd. Boją się także ujawniać swe zastrzeżenia, by nie okazać się wyrzutkiem w katolickim społeczeństwie. Bardzo trudno być przeciw nurtowi, który twierdzi, że reprezentuje najwyższą miłość, dobroć i łaskę, a przy okazji straszy piekłem i potępieniem wszystkich, którzy w to wątpią. Czytając ten blog dostaniecie więc wyjaśnienie jaka była prawdziwa historia Jezusa z Nazaretu zwanego Chrystusem i poważne, trudne do podważenia argumenty ją potwierdzające. Przedstawię też tu dowód na to, co naprawdę wydarzyło się 2000 lat temu w Jerozolimie. Wiem, że słowo dowód w kwestiach ewangelicznych od razu budzi niepokój, bo jakie tu mogą być dowody po 2000 lat ? A jednak. Ja również byłem ogromnie zaskoczony, że taki dowód się pojawił, ale się pojawił.

Od bardzo dawna pasjonowałem się historią starożytnej Grecji i Rzymu. Najwięcej satysfakcji dawało mi czytanie autentycznych dzieł dawnych autorów, a nie ich dzisiejszych opracowań. Ilość takich ksiąg jest jednak bardzo ograniczona i przestudiowałem już większość z dostępnych w Polsce. Około dziesięciu lat temu wpadłem więc na pomysł przeczytania w całości Nowego Testamentu, który jest przecież także oryginalnym dziełem starożytnym, powstałym w kręgu kultury rzymskiej, na przełomie I i II wieku naszej ery. Efekt był szokujący. Uważna lektura czterech Ewangelii jako dokumentu historycznego, wykazała, że w życiu Jezusa z Nazaretu nie ma żadnych tajemnic ani nieziemskich interwencji, a jest za to interesująca opowieść z pogranicza polityki i religii, a dokładniej historia bardzo konkretnej walki o władzę. To, że z tego wyrosła nowa wiara jest dziełem splotu przypadków i potrzeb duchowych ludzi żyjących i działających już po śmierci Jezusa, a nie jego boskich planów.

Swoje analizy Ewangelii opisałem szczegółowo w książce zatytułowanej „Jak zostaje się Bogiem”, którą wydałem w 2011 r. Każdy niecierpliwy, ciekaw końcowego efektu i szybszego poznania wielu bardzo zaskakujących, ale całkowicie logicznych i realistycznych wniosków, może już teraz sięgnąć do tej książki, dostępnej m. in. na Allegro. Można też regularnie czytać ten blog, gdzie będę omawiał szereg kwestii opisanych już w książce, ale tu raczej nie będą one tak usystematyzowane i zajmą sporo czasu. Blog ten jest jednak ważny, gdyż w dalszych wpisach wyjaśnię, jaki jest wspomniany wyżej dowód na prawdziwość moich analiz. Omówienia tego dowodu nie ma w książce, bowiem uzyskałem go już po jej wydaniu, w momencie gdy dowiedziałem się o jednym ze współczesnych odkryć archeologicznych z terenu Jerozolimy. Więc aby poznać fakt, który może być przełomowy dla całego chrześcijaństwa, musicie uzbroić się w cierpliwość i regularnie czytać wpisy.