Jak
pierwszą kwestię chciałbym podjąć sprawę, która wciąż mi nie
daje spokoju. Jest ona ważna dla zrozumienia sensu wydarzeń
ewangelicznych, ale mój problem dotyczy raczej redaktorów
dzisiejszych wydań Ewangelii, a nie samej treści. Oto fragment z Ewangelii Marka odnoszący się do dyskusji między Jezusem, a
faryzeuszami, na temat tego, że Mesjasz (po grecku Chrystus) zgodnie
z zapisami w Starym Testamencie musi być potomkiem króla Dawida.
Oto co mówi na to Jezus:
Jak
mogą twierdzić uczeni w Piśmie, że Mesjasz jest synem Dawida? (…)
Sam Dawid nazywa Go Panem, skądże więc jest [tylko] jego synem?
(Mk 12, 35-57)
Jak
widać Jezus tym powołaniem się na Stary Testament dobitnie
wykazuje, że Mesjasz wcale nie musi pochodzić z rodu Dawida. Jest
to oczywiście argument wobec tych, którzy dobrze wiedzą, że
właśnie on, który twierdzi, że jest Mesjaszem, wcale nie pochodzi
z tego królewskiego rodu. Sens takiej postawy Jezusa wyjaśnia w
swej Ewangelii Mateusz, gdy w nawiązaniu do tej sceny pisze:
Nikt też od owego dnia nie odważył się więcej Go pytać. (Mt 22,46)
Sprawa
jest jasna. Jezus w ten sposób jednoznacznie, chociaż nie wprost,
przyznaje się, że nie
spełnia jednego z podstawowych warunków stawianych prawdziwemu
Mesjaszowi, ale jednocześnie umiejętnie zamyka usta swym
adwersarzom. W kolejnym wpisie wskażę na jeszcze inny, bardziej
wyraźny cytat z ewangelii dowodzący, że Jezus ani nie urodził się
w Betlejem, ani nie pochodził z rodu Dawida, ale to później.
Mój
problem, o którym wspomniałem, jest związany ze słowem tylko
wstawionym do treści ewangelii przez redaktorów biblijnych w celu,
jak sami wyjaśniają, „lepszego
zrozumienia tekstu”.
Dlaczego ci kościelni fachowcy od Biblii wstawili to słowo, które
niczego nie pozwala lepiej zrozumieć, natomiast wywraca cały sens
słów Jezusa?
W
książce „Folwark zwierzęcy” George Orwell dobitnie
zademonstrował jak propaganda komunistyczna, poprzez wstawianie
tylko „mało znaczących” słówek do treści przepisów prawa,
zmienia całkowicie ich sens. Krótka demonstracja dla czytelników
nieznających Orwella – proszę np. porównać zwrot „Nie jestem
złodziejem” oraz „Nie jestem tylko złodziejem” - proste,
prawda?
Okazuje
się, że redaktorzy biblijni zastosowali dokładnie tę metodę, aby
wypaczyć słowa Jezusa. Możliwe wyjaśnienie takiego postępowania
rzuca groźny cień na jego autorów. Cytat bez słowa tylko
zbyt łatwo mógłby nasunąć czytelnikom wnioski do jakich ja
doszedłem, że w ten sposób Jezus sam oficjalni przyznał się, że
nie pochodzi z rodu Dawida, a więc nie jest też prawdziwym
Mesjaszem. Redaktorzy biblijni dostrzegli to i postanowili ukryć!
Dlaczego? Czy dlatego, że sami wiedzą, kim był prawdziwy Jezus z
Nazaretu i jaki był prawdziwy przebieg wydarzeń opisanych w
Ewangeliach? I czy to znaczy, że całkiem rozmyślnie, dla własnych
korzyści, trzymają miliony wiernych w nieświadomości i karmią
ich bajkowymi opowieściami o stajenkach, cudach, niepokalanym
poczęciu, wniebowstąpieniu, zmartwychwstaniu, itp.? Oczywiście nie
mam tu absolutnej pewności, ale odpowiedź pozytywna jest całkowicie
uprawniona.