niedziela, 23 października 2016

Pan Bóg - ostatnia zagadka


Witam zarówno stałych jak i doraźnych gości mego bloga po kilkumiesięcznej przerwie. Obiecywałem, że odezwę się we wrześniu, więc przepraszam, że nie dotrzymałem słowa. Pochłonęła mnie praca nad projektem w jakiś sposób wiążącym się z dotychczasowym tematem, ale jednak całkowicie odmiennym.

Sądzę, że wszyscy, którzy interesują się osobą Jezusa z Nazaretu czynią to między innymi z uwagi na jedno najważniejszych pytań egzystencjalnych człowieka z naszego kręgu kulturowego, które brzmi: Czy rzeczywiście w osobie Mesjasza z Galilei Bóg objawił swe zamiary wobec gatunku ludzkiego? A mówiąc jeszcze bardziej precyzyjnie - Czy Jezus jest dowodem, że Bóg rzeczywiście istnieje? Muszę stwierdzić, że mnie, oprócz ciekawości jak to z Chrystusem było naprawdę, ten zasadniczy problem też nurtował.

Każdy kto zapoznał się z moją książką i blogiem „Jak zostaje się Bogiem” wie, że uważna analiza Nowego Testamentu pozwala odczytać w nim całkowicie realną historię walki o władzę w Palestynie przed dwoma tysiącami lat. Praktycznie wszystkie fakty opisane w ewangeliach układają się w bardzo spójna i logiczną całość, w której nie widać jakichkolwiek interwencji Najwyższego. Czytelnicy tego bloga wiedzą też, że we wpisie „Teoria, wiedza, dowód” przedstawiłem informacje, które uważam za przesądzające potwierdzenie słuszności moich analiz i wniosków.

Zarówno w swej książce, jak i na tym blogu, omówiłem dotychczas praktycznie wszystkie elementy, które pozwoliły mi na powyższe konkluzje. Można oczywiście ponownie wracać do poszczególnych zdarzeń i opisów ewangelicznych, poddawać je jeszcze bardziej szczegółowym analizom, rozważać inne warianty, odnosić się do dziesiątek czy setek opracowań biblijnych - można, ale wiem, że nic nowego, istotnie wpływającego na moje ostateczne wnioski, już nie wniosę. Informuje więc mych Szanownych Czytelników, że kończę pisanie bloga „Jak zostaje się Bogiem”.

To, dlaczego zapowiedziałem w ostatnim wpisie, że wszyscy zainteresowani mogą jeszcze zostać przeze mnie zaskoczeni, odnosi się do wspomnianego wyżej nowego obszaru moich analiz. Fakt, że w Nowym Testamencie nie ma żadnych realnych śladów, czy dowodów obecności Boga (W Starym Testamencie również) nie daje żadnych wskazówek jaka jest poprawna odpowiedzieć na pytanie, co z tym Bogiem?

Teraz trzeba by zacząć od ustalania o jakim Bogu mówimy – aktualnie Ziemię zamieszkują ludzie, którzy wierzą w ponad pięć tysięcy różnych bogów. Później musielibyśmy uzgodnić, co my wszyscy rozumiemy pod pojęciem „Bóg”, bo wbrew pozorom wcale nie jest to oczywiste. Dalej rozważyć czy chodzi nam o deizm, teizm, ateizm, czy może agnostycyzm? To tylko sygnały, bowiem i tak podstawowe jest pierwsze pytanie:

Czy Bóg istnieje naprawdę?

Pewnie jestem trochę zadufany, ale uważam, że także na to pytanie jest możliwa logiczna odpowiedź. Jednak w żadnym wypadku nie sformułują jej historycy religii, etnolodzy, badacze kultury czy nawet filozofowie, chociaż im jest najbliżej. Nauką, która może dać odpowiedź na to najważniejsze dla ludzkości pytanie jest fizyka!

Współczesna fizyka teoretyczna i nieodłączna jej kosmologia, jawią się przeciętnemu człowiekowi jako wielka i skomplikowana budowla, wyrafinowana świątynia wiedzy, w której swobodnie poruszają się wyłącznie jej najbardziej wtajemniczeni kapłani, czyli profesjonalni naukowcy. Wszyscy inni mogą w zasadzie jedynie obserwować z zewnątrz i z podziwem przyjmować pojawiające się informacje o nieprawdopodobnych odkryciach i o powstawaniu niesamowitych teorii, przyprawiających z reguły o zawrót głowy. Świat hiperprzestrzeni, leptonów, boozomów, czarnych dziur, tuneli czasoprzestrzennych, ciemnej energii i wielu tym podobnych zjawisk, wydaje się całkowicie nieprzenikniony i przytłaczający swą rozległością.

Podobnie, gdy zaczynałem prace nad zrozumieniem ewangelii, stałem wobec ogromu już dokonanych analiz, opracowań, badań, tysięcy dzieł, setek dyskusji, przemyśleń, rozważań. Próba zmierzenia się z nimi wszystkimi od razu skazywała na klęskę. Dlatego skupiłem się tylko na samym sednie problemu, ujętym w czterech ewangeliach, i pozwoliło to osiągnąć zadowalający efekt.

Otóż, teraz odważyłem się zmierzyć ze światem fizyki na tym nieprawdopodobnym poziomie fizyki teoretycznej i kosmologii, poszukać tam śladów Boga i zrozumieć funkcjonowanie wszechświata. To wszystko jest zagadką, którą można spróbować rozwiązać. Oczywiście zdaję sobie sprawę, jak prawdziwi profesjonaliści traktują takich laików jak ja, ale to nie ma znaczenia. Pewne analizy, które już wykonałem, prowadzą mnie do równie zaskakujących wniosków w świecie fizyki, jak nieoczekiwane, także dla mnie, było odkrycie stosunkowo prostej i całkowicie ludzkiej historii, która legła u podstaw Chrześcijaństwa.

Zdecydowałem się, że efekty pracy nad nowym tematem zaprezentuję wszystkim zainteresowanym również w formie bloga. Zacznę go prowadzić za kilka miesięcy, bowiem wymaga wciąż pewnych uzupełnień, ale mogę już zapewnić, że czytelnicy nie powinni się zawieść. Nie będzie on pisany dla zawodowych naukowców (chociaż mogą z niego też skorzystać) lecz dla każdego logicznie myślącego człowieka, ciekawego odpowiedzi, więc proszę się nie zrazić pozornie trudnym tytułem tego bloga: „Zarys kwantowej teorii przestrzeni”

Dziękuję wszystkim, którzy czytali, śledzili i towarzyszyli mi przy pisaniu „Jak się zostaje Bogiem” i serdecznie pozdrawiam.

Sławomir Sadowski