Witam
zarówno stałych jak i doraźnych gości mego bloga po
kilkumiesięcznej przerwie. Obiecywałem, że odezwę się we
wrześniu, więc przepraszam, że nie dotrzymałem słowa. Pochłonęła
mnie praca nad projektem w jakiś sposób wiążącym się z
dotychczasowym tematem, ale jednak całkowicie odmiennym.
Sądzę,
że wszyscy, którzy interesują się osobą Jezusa z Nazaretu czynią
to między innymi z uwagi na jedno najważniejszych pytań
egzystencjalnych człowieka z naszego kręgu kulturowego, które
brzmi: Czy rzeczywiście w osobie Mesjasza z Galilei Bóg objawił
swe zamiary wobec gatunku ludzkiego? A mówiąc jeszcze bardziej
precyzyjnie - Czy Jezus jest dowodem, że Bóg rzeczywiście
istnieje? Muszę stwierdzić, że mnie, oprócz ciekawości jak to z
Chrystusem było naprawdę, ten zasadniczy problem też nurtował.
Każdy
kto zapoznał się z moją książką i blogiem „Jak zostaje się Bogiem”
wie, że uważna analiza Nowego Testamentu pozwala odczytać w nim
całkowicie realną historię walki o władzę w Palestynie przed
dwoma tysiącami lat. Praktycznie wszystkie fakty opisane w
ewangeliach układają się w bardzo spójna i logiczną całość, w
której nie widać jakichkolwiek interwencji Najwyższego. Czytelnicy
tego bloga wiedzą też, że we wpisie „Teoria, wiedza, dowód”
przedstawiłem informacje, które uważam za przesądzające
potwierdzenie słuszności moich analiz i wniosków.
Zarówno
w swej książce, jak i na tym blogu, omówiłem dotychczas
praktycznie wszystkie elementy, które pozwoliły mi na powyższe
konkluzje. Można oczywiście ponownie wracać do poszczególnych
zdarzeń i opisów ewangelicznych, poddawać je jeszcze bardziej
szczegółowym analizom, rozważać inne warianty, odnosić się do
dziesiątek czy setek opracowań biblijnych - można, ale wiem, że
nic nowego, istotnie wpływającego na moje ostateczne wnioski, już
nie wniosę. Informuje więc mych Szanownych Czytelników, że kończę
pisanie bloga „Jak zostaje się Bogiem”.
To,
dlaczego zapowiedziałem w ostatnim wpisie, że wszyscy
zainteresowani mogą jeszcze zostać przeze mnie zaskoczeni, odnosi
się do wspomnianego wyżej nowego obszaru moich analiz. Fakt, że w
Nowym Testamencie nie ma żadnych realnych śladów, czy dowodów
obecności Boga (W Starym Testamencie również) nie daje żadnych
wskazówek jaka jest poprawna odpowiedzieć na pytanie, co z tym
Bogiem?
Teraz
trzeba by zacząć od ustalania o jakim Bogu mówimy – aktualnie
Ziemię zamieszkują ludzie, którzy wierzą w ponad pięć tysięcy
różnych bogów. Później musielibyśmy uzgodnić, co my wszyscy
rozumiemy pod pojęciem „Bóg”, bo wbrew pozorom wcale nie jest
to oczywiste. Dalej rozważyć czy chodzi nam o deizm, teizm, ateizm,
czy może agnostycyzm? To tylko sygnały, bowiem i tak podstawowe
jest pierwsze pytanie:
Czy
Bóg istnieje naprawdę?
Pewnie
jestem trochę zadufany, ale uważam, że także na to pytanie jest
możliwa logiczna odpowiedź. Jednak w żadnym wypadku nie sformułują
jej historycy religii, etnolodzy, badacze kultury czy nawet
filozofowie, chociaż im jest najbliżej. Nauką, która może dać
odpowiedź na to najważniejsze dla ludzkości pytanie jest fizyka!
Współczesna
fizyka teoretyczna i nieodłączna jej kosmologia, jawią się
przeciętnemu człowiekowi jako wielka i skomplikowana budowla,
wyrafinowana świątynia wiedzy, w której swobodnie poruszają się
wyłącznie jej najbardziej wtajemniczeni kapłani, czyli
profesjonalni naukowcy. Wszyscy inni mogą w zasadzie jedynie
obserwować z zewnątrz i z podziwem przyjmować pojawiające się
informacje o nieprawdopodobnych odkryciach i o powstawaniu
niesamowitych teorii, przyprawiających z reguły o zawrót głowy.
Świat hiperprzestrzeni, leptonów, boozomów, czarnych dziur, tuneli
czasoprzestrzennych, ciemnej energii i wielu tym podobnych zjawisk,
wydaje się całkowicie nieprzenikniony i przytłaczający swą
rozległością.
Podobnie,
gdy zaczynałem prace nad zrozumieniem ewangelii, stałem wobec
ogromu już dokonanych analiz, opracowań, badań, tysięcy dzieł,
setek dyskusji, przemyśleń, rozważań. Próba zmierzenia się z
nimi wszystkimi od razu skazywała na klęskę. Dlatego skupiłem się
tylko na samym sednie problemu, ujętym w czterech ewangeliach, i
pozwoliło to osiągnąć zadowalający efekt.
Otóż,
teraz odważyłem się zmierzyć ze światem fizyki na tym
nieprawdopodobnym poziomie fizyki teoretycznej i kosmologii, poszukać
tam śladów Boga i zrozumieć funkcjonowanie wszechświata. To
wszystko jest zagadką, którą można spróbować rozwiązać.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, jak prawdziwi profesjonaliści
traktują takich laików jak ja, ale to nie ma znaczenia. Pewne
analizy, które już wykonałem, prowadzą mnie do równie
zaskakujących wniosków w świecie fizyki, jak nieoczekiwane, także
dla mnie, było odkrycie stosunkowo prostej i całkowicie ludzkiej
historii, która legła u podstaw Chrześcijaństwa.
Zdecydowałem
się, że efekty pracy nad nowym tematem zaprezentuję wszystkim
zainteresowanym również w formie bloga. Zacznę go prowadzić za
kilka miesięcy, bowiem wymaga wciąż pewnych uzupełnień, ale mogę
już zapewnić, że czytelnicy nie powinni się zawieść. Nie będzie
on pisany dla zawodowych naukowców (chociaż mogą z niego też
skorzystać) lecz dla każdego logicznie myślącego człowieka,
ciekawego odpowiedzi, więc proszę się nie zrazić pozornie
trudnym tytułem tego bloga: „Zarys kwantowej teorii przestrzeni”
Dziękuję
wszystkim, którzy czytali, śledzili i towarzyszyli mi przy pisaniu
„Jak się zostaje Bogiem” i serdecznie pozdrawiam.
Sławomir
Sadowski