czwartek, 2 czerwca 2016

Jezus w pałacu


Późnym sobotnim wieczorem, gdy panowały już pełne ciemności, kilku zaufanych ludzie ze służby świątynnej zajęło się niezwykłym zadaniem zleconym im przez arcykapłanów. Otworzyli grobowiec w ogrodzie Józefa z Arymatei, przełożyli zawinięte w całun ciało Jezusa na nosze, przykryli je płaszczami i przenieśli pustymi ulicami Jeruzalem do pałacu Kajfasza. Tam zostało ono położone na wspaniale przystrojonym posłaniu, w oświetlonej wieloma świecami bogatej komnacie. Obecni byli przy tym wyłącznie  Kajfasz i Annasz oraz zaufani strażnicy.

W ten właśnie sposób arcykapłani zabezpieczyli się na wypadek gdy Jezus z Nazaretu okazał się prawdziwym Mesjaszem. Mają go teraz w pałacu, wyłącznie dla siebie i jeżeli wkrótce ożyje, to padną przed nim na twarz, złożą hołdy, przeproszą, przebłagają, wyjaśnią – jakoś się z nim ułożą. To był jeden wariant, ale możliwy był i inny, dosyć kłopotliwy scenariusz. Co bowiem będzie, jeżeli wykradzenie zwłok okaże się niepotrzebne, gdyż Galilejczyk jest jednak zwykłym człowiekiem, to znaczy zwykłym nieboszczykiem, i nie zmartwychwstanie? To przede wszystkim z uwagi na taką możliwość arcykapłani musieli zachować całkowitą tajności operacji. Jak by wyglądali ci najwyżsi kapłani Jahwe przed saduceuszami, faryzeuszami, uczonymi w piśmie, przed całym żydowskim ludem, gdyby ujawniło się, że oni sami mieli wątpliwości, błądzili i brali pod uwagę, że oszust z Galilei jest Mesjaszem. I gdyby jeszcze rozniosło się, że nawet po śmierci nie dawali spokoju jego zwłokom!

Strażnikom zostały wydane nowe instrukcje. Przed świtem mają ponownie udać się do ogrodu Józefa z Arymatei i pilnować otwartej krypty. Jeżeli przez całą niedzielę nikt tam nie przyjdzie, nikt się nie zainteresuje zwłokami Jezusa, to możliwe, że następnej nocy ciało trzeba będzie odnieść z powrotem i zostawić je już tam na zawsze. Jeżeli jednak pojawią się uczniowie Jezusa, czy jacyś inni wierzący w niego, to sprawa się komplikuje. Takim ludziom należy zdecydowanie powiedzieć, że zwłok nie ma, bowiem Jezus zmartwychwstał i ruszył do Galilei, a swym zwolennikom kazał ruszyć również nad Genezaret. W ten sposób wyjaśni się im dlaczego krypta jest pusta i spowoduje, że nie będą już szukali zwłok, ani się o nie dopytywali - szczególnie tego arcykapłani  bardzo by nie chcieli. Dodatkowo można mieć nadzieję, że tym posunięciem uda się  wreszcie pozbyć ze stolicy całej kłopotliwej gromady Galilejczyków.

Strażnicy udali się by przypilnować grobowca, a dla arcykapłanów zaczął się dłużący okres czuwania przy zwłokach. Minęła północ, moment wzbudzający największe emocje, ale ciało Jezusa nadal nie wykazywało żadnych nietypowych cech; wszystkie pośmiertne procesy były całkowicie naturalne. Kajfasz i Annasz wciąż uważnie przyglądali się owiniętym w całun szczątkom, lecz wcześniejsze napięcie powoli słabło. Minęły kolejne godziny.  Stawało się coraz mniej prawdopodobne, aby prawdziwy Mesjasz chciał wciąż pozostawać martwym, w sytuacji gdy  objawy postępującego rozkładu stawały się coraz bardziej jednoznaczne. Wreszcie trzeba było sobie jasno powiedzieć, że i ten ostatni sprawdzian boskości Jezusa z Nazaretu okazał się nieudany – to był jednak oszust.

Był już niedzielny poranek i w zasadzie zwłoki można byłoby odnieść do krypty, ale wtedy właśnie przybiegł strażnik od grobu i przekazał ważne informacje. Ciała nie można już złożyć tam ponownie, bowiem wczesnym świtem do grobowca przyszło kilka kobiet z grupy Jezusa i chciały jeszcze raz namaścić szczątki swego Mistrza. Wobec tego wytypowany strażnik, który siedział w otwartej krypcie, przekazał im to, co nakazali arcykapłani: Jezus zmartwychwstał, udał się już do Galilei i swym uczniom kazał iść za sobą. W ten sposób zlecone zadanie zostało pomyślnie wykonane i można być przekonanym, że Galilejczycy właśnie zbierają się pospiesznie w drogę powrotna nad Genezaret.

A więc arcykapłani trafnie przewidzieli taka możliwość zdarzeń i byli zadowoleni ze swej przezorności. Pojawił się obecnie pewien problem z Jerozolimczykami, którzy pewnie wkrótce też zorientują się, że krypta jest pusta i zaczną pytać o ciało. Z tym jednak można sobie bardzo łatwo poradzić – arcykapłani zlecili całej zaufanej grupie strażników, aby rozpowiadali wszystkim, że to uczniowie Jezusa wykradli z grobowca jego ciało i unieśli je do Galilei. Cała ta gromada powinna właśnie opuszczać stolicę, więc nie będą mogli niczemu zaprzeczać. Sprawa była więc załatwiona i jedynie strażników trzeba było teraz sowicie wynagrodzić – należało im się za ciężką i solidną pracę tej nocy. I za to, aby zachowali wszystko w tajemnicy.

W zasadzie to pozostał już tylko jeden kłopot, ostatni:
coś trzeba zrobić z wciąż spoczywającymi w pałacowej komnacie zwłokami Jezusa z Nazaretu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz