poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Jeszcze jeden początek znaków


Jak każde znaczące wydarzenie w życiu Jezusa opisane w Nowym Testamencie, tak i wesele w Kanie Galilejskie można właściwie zrozumieć tylko wtedy, gdy umieści się je w całym kontekście innych informacji na jego temat i na temat autorów poszczególnych ewangelii. Problem w tym, że te "inne" informacje też trzeba najpierw rozszyfrować. Lista zagadnień do rozstrzygnięcia jest bardzo obszerna, a każdy szczegół jest ważny. Spróbuję temat przedstawić w miarę klarownie, chociaż zajmie to co najmniej kilka wpisów. Po szczegóły odsyłam jak zawsze do swej książki. Analizę trzeba zacząć jeszcze znacznie przed weselem, a w zasadzie na samym wstępie publicznej działalności Jezusa.

Gdy Jezus powrócił ze swej wyprawy do Jana Chrzciciela, bardzo już chciał zostać podobnym prorokiem jak Jan. Nie podobało to się jego matce Marii, które niewątpliwie wolałaby, aby najstarszy syn zajął się warsztatem po ojcu Józefie. Doszło do poważnych scysji miedzy nimi - tu trzeba  wyjaśniać z czego wynika ta wiedza, ale podam tylko skrótowo:
  - już wkrótce nastąpi moment, gdy Jezus wiedząc, że Maria przeszła kilkadziesiąt kilometrów z Nazaretu do Kafarnaum , by się z nim zobaczyć (
spieszyła się bardzo, by go ratować), potraktuje ją bardzo źle, wcale nie będzie chciał z nią rozmawiać, ani jej widzieć(!) i powie "Któż jest moją matką ..." M 3, 33-34,
 - w trakcie wesela nazwie ją "niewiastą", bardzo mało życzliwe określenie, przypominające matce jej status w świecie, w którym kobiety stały bardzo nisko w hierarchii społecznej w stosunku do mężczyzn.
 

Te złe stosunki między matka i synem istniały niwątpliwie także wówczas, gdy Jezus stawał się coraz bardziej znanym w Galilei  uzdrowicielem i nauczycielem. Wówczas jednak nikomu już nie zależało i nie było powodów by taki stan trwał nadal.

W opisie wesela w Kanie Galilejskiej nie mówi się, że Maria była zaproszona na tę uroczystość, tak jak Jezus i jego uczniowie. Nikt jej nie musiał zapraszać, gdyż jak wynika z treści, ona sama  była co najmniej współgospodynią przyjęcia, i to raczej ona miała prawo zapraszania innych. Wskazuje na to oczywisty fakt, że właśnie Maria poczuła się odpowiedzialna za brak wina oraz, co ważne, to ona wydawała polecenia służbie - zwykły gość nie ma ani takich problemów, ani prawa dysponowania służbą. A więc to matka, gospodyni uroczystości, zaprosiła swego syna Jezusa wraz z uczniami na to wesele i było to z jej strony wyciągnięcie ręki do zgody po okresie niesnasek. Ustalona rola Marii jednoznacznie dowodzi, że musiała być matką któregoś z nowożeńców, w tym wypadku panny młodej (osobę młodego przeanalizuję później).

Gdyby to wesele odbywało się w Nazarecie, to bardzo wielu badaczy biblijnych dawno doszłoby do takich właśnie wniosków, bowiem wówczas byłoby to oczywiste; Maria wyprawia wesele córce w swym mieście i wszystko się zgadza. Więc dlaczego nie Nazaret, a Kana Galilejska? Wyjaśnienie tego zagadnienia znów wiąże się z osobą Jezusa, gdyż to właśnie z jego powodu uroczystość musiała zostać zorganizowana gdzie indziej. Matce bardzo zależało na pogodzeniu się z synem, a pan młody i jego rodzina również bardzo chcieli by Jezus był na weselu, ale niestety, Jezus absolutnie nie mógł się już więcej pojawić w Nazarecie, swym rodzinnym mieście!

Trzeba znów wrócić do samego początku działalności publicznej Jezusa. Pierwsza jego próba zaprezentowania się ludziom jako prorok miała miejsce w synagodze w Nazarecie, i jest w ewangeliach szczegółowo opisana. Problem w tym, że była to próba bardzo nieudana - gdy Jezus zobaczył, że słuchacze wątpią w jego nadzwyczajne posłannictwo, zaczął grozić i straszyć ich nieszczęściami jakie spadły na innych ludzi, którzy nie uznali proroków. Był trochę zaskoczony taką postawą obecnych, gdyż widział, że Jana Chrzciciela wszyscy wielbili, a tutaj ... . Dopiero później uświadomił sobie wielką mądrość: "Nie będziesz prorokiem we własnym domu". Teraz zaś wzburzeni sąsiedzi i znajomi pochwycili go i poprowadzili za miasto, aby strącić z urwiska. Grozili mu śmiercią, ale ostatecznie nie zabili (pewnie ze względu na Marię), tylko nastraszyli i wygonili z miasta. To po tym zdarzeniu Jezus dotarł pieszo do Kafarnaum, spotkał rybaków i tam w synagodze ludzie już uwierzyli, że jest prorokiem. Jego matka Maria, gdy po kilku dniach usłyszała, że jej syn znów prorokuje, przerażona zajściami w Nazarecie, pospieszyła z pozostałymi synami aż do Kafarnaum, aby go znów ratować - ale już niepotrzebnie. To wówczas Jezus nie chciał jej widzieć. 


Tak czy inaczej, powrót do Nazaretu był Jezusowi zakazany i to pod groźbą śmierci. Jeżeli matka chciała by jej najstarszy syn był na weselu siostry, musiała je zorganizować w innym mieście. Prawdopodobnie Maria miała jakąś bliską rodzinę w Kanie Galilejskiej, (może rodziców, siostry, czy braci) i dlatego wybrała tę miejscowość. W każdym razie tam nastąpiła zgoda między Marią i Jezusem, a stosunki stały się nawet bardzo serdeczne. Oto dalszy ciąg przytoczonego poprzednio opisu wesela.
    
Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoja chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie. Następnie On, Jego Matka, bracia i uczniowie Jego udali się do Kafarnaum, gdzie pozostali kilka dni.  J 2,11-12

Piękna rodzinna scena, gdy Jezus przez kilka dni gości matkę i braci w swym domu w Kafarnaum. Tu wszystko w porządku, ale proszę zwrócić uwagę na znacznie ważniejsze słowa w powyższym cytacie - Taki to początek znaków uczynił. A więc dopiero teraz rozpoczęła się właściwa działalność Jezusa! Nie nad Jordanem u Jana Chrzciciela, nie w Nazarecie i co jeszcze ciekawsze, nie w Kafarnaum i okolicy, gdzie już tylu uzdrawiał, nauczał i miał nawet powołanych apostołów. Jezus dopiero teraz, po Kanie Galilejskiej zaczął swą właściwą działalność. Tak, bowiem wcześniej był tylko prorokiem i uzdrowicielem i nikomu to nie przeszkadzało (no, może oprócz sąsiadów i znajomych z  Nazaretu), zaś dopiero po Kanie Galilejskiej postanowił występować jako Mesjasz. To nie było  przypadkowe.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz