środa, 8 kwietnia 2015

Zagadka zmartwychwstania

Możliwość, że Jezus zmartwychwstanie w nocy z soboty na niedzielę wprawiała arcykapłanów w lekkie przerażenie. To oni przecież doprowadzili do jego ukrzyżowania, katuszy, męki i śmierci, i oni ponoszą za to całą odpowiedzialność. Teraz zaś możliwe jest, że on powstanie w grobowcu obdarzony nieziemską mocą i zaraz oczywiście wywrze na nich jakąś straszną zemstę! Myśl, że będą musieli całą noc czekać w niepewności, drżeć i denerwować się, czy już nie idzie po nich, była okropna. Do tego nie można dopuścić.

Czy nie lepiej byłoby wiedzieć od razu, mieć go w tę noc w pałacu arcykapłańskim, w pięknych komnatach, na wspaniałym łożu i gdy zmartwychwstanie natychmiast paść przed nim na twarz i prosić o łaskę, wybaczenie, oddać mu władzę, bogactwa... Jest Synem Bożym, a oni arcykapłanami Jahwe, więc się przecież jakoś dogadają. Tak, ale jeżeli nie jest prawdziwym Mesjaszem, to oni, wielcy arcykapłani strasznie się wówczas skompromitują.

Jest na to rada, po prostu wszystko należy przeprowadzić w jak najgłębszej tajemnicy, jak najmniej ludzi może o tym wiedzieć. Gdy zapadnie zmrok strażnicy postawieni przy grobie przeniosą ciało do pałacu arcykapłanów i mają milczeć, najwyżej im się za to dobrze zapłaci. Jak zmartwychwstanie to padamy na twarz i się dogadujemy, a jak nie, to następnej nocy odniesie się ciało z powrotem do groty i będzie po wszystkim.

Jest jeszcze pewien problem: co zrobić jeżeli w niedzielę przyjdą jacyś ludzie z grupy Jezusa i zobaczą, że w grobowcu nie ma jego ciała? A więc w takim wypadku trzeba by ktoś z zaufanych sług świątynnych tam został i powiedział im, że Jezus zmartwychwstał, poszedł już do Galilei, a wszystkim swoim uczniom, całej grupie, kazał iść za sobą - świetny pomysł, bo to wyjaśni im zagadkę, gdzie podziało się ciało, a przy okazji nareszcie pozbędziemy się tych wszystkich Galilejczyków z Jerozolimy.

W ewangeliach nie ma wprost opisanego scenariusza jaki właśnie zaprezentowałem powyżej, ale jeżeli uważnie się je czyta, to taki przebieg zdarzeń staje się oczywisty. Oto co one m. in. zawierają.


Kobiety z grupy Jezusa wiedziały gdzie został on pochowany i  w niedzielny poranek Maria Magdalena i Maria, matka Jakuba, oraz Salome nakupiły wonności i udały się do jego grobu, aby namaścić ciało. Przy grocie zdziwiły się, że kamień zasłaniający wejście jest odsunięty. Gdy weszły do środka, zobaczyły siedzącego wewnątrz młodzieńca ubranego w białą szatę. Bardzo się wystraszyły.

Lecz on rzekł do nich: „Nie bójcie się. Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział”. One wyszły i uciekły od grobu: ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach. Nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały. Mk 16, 6-8

Przekupiona straż. Gdy one były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: „Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu”. Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono. I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego. Mt 28, 11-15

Wiedza, że arcykapłani wciąż bali się zmartwychwstania Jezusa, oraz te dwa powyższe cytaty, w zasadzie pozwalają już w pełni zrozumieć co się wydarzyło. Wystarczy chociażby zauważyć, że arcykapłani wcale nie zdziwili się ani nie przestraszyli, że nie ma ciała - nie reagują tak, bo oni po prostu dobrze wiedzą gdzie ono teraz jest. Wiedzą to też strażnicy i wcale nie powiadamiają  arcykapłanów o zmartwychwstaniu, lecz tylko o fakcie, że ludzie Jezusa jednak przyszli do grobu i właśnie zostali skierowani do Galilei. Teraz już można spokojnie obarczyć ich odpowiedzialnością za kradzież zwłok - poszli sobie, więc nie będą mogli zaprzeczyć.  

W ewangeliach oczywiście jest jeszcze wiele szczegółów o zmartwychwstaniu, ale dosyć niejasnych. W Ewangelii Marka trzy rozdziały o tym mówiące zostały bez żadnych wątpliwości dopisane do niej przez jakiegoś innego autora - oryginalny tekst kończy się cytatem podanym powyżej. W innych ewangeliach kobiety najpierw widzą ogrodnika, a dopiero później rozpoznają w nim Jezusa. Uczniowie zdążający do Emaus rozmawiają całą drogę z nieznajomym mężczyzną, a dopiero wieczorem orientują się, że to był Chrystus. Dziwne to jest, gdy najbliższe mu osoby nie rozpoznają od razu swego Mistrza. Jednak po zaistnieniu takich okoliczności stopniowo wszyscy uczniowie zaczynają twierdzić, że oni też widzieli zmartwychwstałego Chrystusa i rozmawiali z nim. Przypomina to najbardziej klasyczne eksperymenty badające konformizm społeczny lub znaną opowieść o nowych szatach króla. Gdy kobiety ogłaszają, że one chyba widziały Jezusa-ogrodnika, to oczywiście apostołowie nie mogą być gorsi i stwierdzają, że oni też go widzieli – nie są przecież mniej godni doświadczenia cudu niż stojące znacznie niżej w hierarchii kobiety. Już wkrótce każdy z apostołów zdecydowanie zapewniał, że on też dostąpił takiego zaszczytu. Trzeba więc jeszcze zauważyć, że w ewangeliach nie ma ani słowa, by ktokolwiek inny, postronny, spotkał Chrystusa w tym czasie. Trudno było kontynuować ten eksperyment zbyt długo, więc wkrótce Jezus  został uniesiony do nieba.

Wróćmy jednak do arcykapłanów i ciała Jezusa. Ich polecenie by strażnicy opowiadali wszystkim, że to jego uczniowie ukradli ciało i gdzieś ponieśli, jest oczywiście celowym zabiegiem, by odwrócić jakiekolwiek podejrzenia, że to właśnie oni, arcykapłani za tym stoją. Wydają zaś takie polecenie, bowiem wszystko już się wyjaśniło. Nie zmartwychwstał! Leży teraz w pałacu arcykapłańskim i nie ma wątpliwości, że nie już nie zmartwychwstanie.

W swej książce "Jak zostaje się Bogiem" wszystkie okoliczności tzw. zmartwychwstania i niezbędne cytaty omawiam znacznie bardziej szczegółowo niż tutaj. Jestem jednak przekonany, że każdy kto po przeczytaniu tego i poprzednich wpisów sam sięgnie do ewangelii, ze zdziwieniem przekona się, jak zrozumiałe stają się opisywane tam zdarzenia.

Chcę uprzedzić, że czytelników czeka teraz jeszcze jedna niespodzianka, czyli coś, co ośmielam się nazwać dowodem na prawdziwość zaprezentowanych tu wniosków.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz