środa, 18 marca 2015

Czy da się wykorzystać zwyczaj?

Jezus był w strasznej sytuacji i jego nastrój doskonale widać w naukach i przemowach, jakie wygłaszał w tym czasie wobec uczniów. Oto tytuły niektórych z tych wypowiedzi zapisane w ewangeliach: Początek boleści, Prześladowanie uczniów,  Potrzeba czujności,  Znaki zapowiadające zburzenie Jerozolimy,  Czas przyjścia niepewny,  Sąd ostateczny - wcześniej nigdy takich treści nie głosił, ale też nigdy nie był nieodwołalnie skazany na śmierć. Krytycy mojej analizy mogą tu zarzucić, że przecież w ewangeliach  są też przytaczane wcześniejsze słowa Jezusa, znane jako jego kilkukrotne zapowiedzi męki, śmierci i zmartwychwstania. Problem ten szczegółowo wyjaśniam w swojej książce Jak zostaje się Bogiem i tu podam tylko, że w świecie żydowskim osobę, która odchodzi od judaizmu, symbolicznie traktuje się jako zmarłą, zaś osobę, która wraca do prawdziwej wiary, nazywa się zmartwychwstałą. Sprawa ma trochę szerszy wymiar, więc proszę tylko uwzględnić, że Jezus w "zapowiedziach"  mówi dokładnie to, że gdy dotrze do Jerozolimy, to po wielu trudach symbolicznie umrze biedny prorok z prowincji, a zmartwychwstanie (odżyje) jako król Izraela.

Oczywiście, Jezus nie pogrążył się tylko w katastroficznych nastrojach, ale poszukiwał też sposobu uratowania się. Wciąż mógł umknąć do Galilei, ale tego nie chciał. Mówiąc bardziej precyzyjnie, Jezus brał pod uwagę, że gdy nie będzie innego wyjścia, to ucieknie wraz z uczniami nad jezioro Genezaret. Niewiele  później mówił do nich: Jest bowiem napisane: Uderzę w pasterza, a rozproszą się owce. Lecz gdy powstanę, uprzedzę was do Galilei .Mk 14, 28.  To polecenie wydane apostołom na wypadek, gdyby nastąpiło rzeczywieście niebezpieczne uderzenie w niego, "pasterza", i  jest chyba oczywiste.

Teraz jednak Jezus zaczął rozważać pewną interesującą szansę ratunku.

A był zwyczaj, że na każde święto namiestnik uwalniał jednego więźnia, którego chcieli. Mt 27,15

Czy wiedział sam o tym zwyczaju, czy przypomnieli lub podpowiedzieli mu to członkowie sanhedrynu Józef z Arymatei i Nikodem, trudno powiedzieć. Jest natomiast pewne, że to właśnie z nimi Jezus dokładnie przanalizował  szansę jego wykorzystania. Okazało się, że jest to możliwe pod pewnymi warunkami.
Po pierwsze: którego swojego więźnia będą chcieli żydzi wskazać, jako zasługującego na ułaskawienie? Sprawa może być niebezpieczna, ale jeżeli arcykapłani nie mają obecnie żadnych, ale to żadnych więźniów, a Jezus zostanie ich więźniem w ostatnich chwilach przed świętem, to przecież będzie jedynym kandydatem do ułaskawienia i będą MUSIELI wskazać właśnie jego.
Po drugie: czy namiestnik na pewno uwolni wskazanego mu więźnia?  Namiestnik, rzymski gubernator, aktualnie Piłat z Pontu, jest dosyć despotyczny i okrutny i nigdy nie można mieć pewności jaką decyzję podejmie. A więc trzeba po prostu spytać go czy uwolni Jezusa, gdy zostanie on przedstawiony przez żydów jako kandydat do łaski. I członkowie sanhedrynu Józef z Arymatei i Nikodem podejmują się tego, że pójdą do Piłata i wszystko z nim uzgodnią.
Może wydawać się, że moje powyższe uwagi są zbyt daleko idące, bowiem w ewangeliach nic na ten temat nie ma. Otóż jest i tylko trzeba bardzo dokładnie i wnikliwie czytać to, co tam powiedziano. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz