wtorek, 24 marca 2015

Ukrzyżować czy ukamieniowć?



Zebrani u Kajfasza najważniejsi Żydzi w Jerozolimie, cała Wysoka Rada, próbowali zachowywać pozory sądu. Pozory, bowiem arcykapłani woleli głośno nie mówić , że chcą usunąć konkurenta do sprawowanej przez siebie władzy. W sanhedrynie,  jak w każdym zbiorowym organie o charakterze parlamentarnym,  mieli oczywiście  poważną opozycję i wcale nie chcieli, by się zaczęła dyskusja, kto ma większe prawo do władzy, oni czy uzurpator nazywający siebie Mesjaszem. Treścią przewodnią procesu stało się więc ustalanie właśnie tego, czy Jezus jest prawdziwym Mesjaszem, problem wciąż nurtujący wszystkich Żydów. Sam Jezus w zasadzie nie wykazywał żadnej aktywności, dyskusja nie miała sensu, i on wolałby już stanąć na dziedzińcu przed Poncjuszem Piłatem i zostać ułaskawionym w obliczu tłumów. Wreszcie, przymuszony pytaniami, potwierdził, że jest Synem Bożym, ale znów oczywiście nie zademonstrował na potwierdzenie tego żadnego dowodu, cudu. Natomiast o innych sprawach, w tym na temat swoich uczniów i nauki, w ogóle nie chciał mówić. Sanhedryn starał się więc formułować ogólne zarzuty, znaleźli się też jacyś mało istotni świadkowie, chętni do złożenia obciążających zeznań. Warto zauważyć, że wśród nich nie pojawił się Judasz, który przecież powinien być jednym z głównych argumentów oskarżenia.

Wreszcie niepoparte dowodami oświadczenie Jezusa, że jest Mesjaszem, uznano za bluźnierstwo i skazano go na śmierć. W wyniku tego wyroku stał się on formalnie więźniem arcykapłanów i teraz oficjalnie podlegał procedurze ułaskawiania.

Wyrok musiała jednak zatwierdzić wyższa władza, czyli rzymski prefekt, Poncjusz Piłat. Przed odprowadzeniem Jezusa do Piłata słudzy i strażnicy świątynni zaczęli drwić ze skazańca, a nawet bić go, wciąż domagając się jednego i tego samego  – niech pokaże jakiś cud, niech prorokuje, niech udowodni, że jest prawdziwym Mesjaszem.

Wersja, że sanhedryn skazał Jezusa na śmierć za  bluźnierstwo obowiązuje do dziś. W tej sytuacji pojawia się jednak poważny problem. Bluźnierstwo jest przestępstwem wobec wiary, a rzymscy okupanci starali się nigdy nie wtrącać do zagadnień religijnych podbitych narodów. Sprawa bluźnierstwa Jezusa byłaby w tej sytuacji wyłącznie wewnętrznym problemem Żydów, więc oni sami powinni wykonać egzekucję, i to w ściśle określony w swej religii sposób, czyli poprzez ukamieniowanie.  Jednak wkrótce wyrok na Jezusie wykonają nie Żydzi, ale ukrzyżują go rzymscy legioniści! Jest to kolejny dowód, że dla wszystkich wówczas było oczywiste, że Jezus jest zbrodniarzem politycznym, a nie bluźniercą. Jeżeli bowiem chodzi o politykę, to jedynym hegemonem jest wówczas Rzym i stanowczo zagwarantował on sobie  na zawsze i we wszystkich prowincjach, całkowity monopol na wykonywanie kar za takie  przestępstwa.  Imperium stosowało w takich sytuacjach tylko jeden rodzaj egzekucji – ukrzyżowanie.  Kolejnym dowodem za co faktycznie został skazany Jezus, jest tabliczka umieszczona na jego krzyżu. Napis taki obowiązkowo i precyzyjnie  informował o powodach wyroku i w wypadku Jezusa napisano ”Król Żydowski”. To nie było szyderstwo, jak się próbuje interpretować w kościele, ale dokładne określenie zbrodni – ukarany za ogłoszenie się królem żydowskim, za zamach stanu.

Na razie jednak Jezus jeszcze żyje i jest pełen nadziei, że zaraz będzie ułaskawiony. Wydawało mu się,  że największe niebezpieczeństwo groziło mu podczas aresztowania, ale dalece nie docenił arcykapłanów.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz