piątek, 20 marca 2015

Jeden z was Mnie zdradzi

Wizja zostania ułaskawionym na oczach tysięcznych tłumów była bardzo kusząca. Piłat zadeklarował wobec jego wysłanników, że go poprze. Józef z Arymatei i Nikodem zapewnili, że wiedzą z całą pewnością, że aktualnie w rękach arcykapłanów nie ma ani jednego więźnia i była to prawda. Byli dwaj zbójcy złapani przez Rzymian, ale to nie byli więźniowie arcykapłanów, więc nie wchodzili w grę. Wszystko wydawało się sprzyjać Jezusowi.

Trzeba tu jeszcze dodać, że te rozmowy Jezusa z jego utajnionymi zwolennikami w Wysokiej Radzie, miały miejsce niewątpliwie w domu Szymona Trędowatego w Betanii - nie dalej niż trzy kilometry od granic Jerozolimy, a więc dosyć blisko. Odbywały się one z zachowaniem najdalej posuniętej konspiracji, a już z pewnością nic nie wiedzieli o nich apostołowie. Dla większości z nich bardzo dużo z tego co się wydarzy w najbliższej przyszłości będzie wielką zagadką.

Najlepszym terminem na znalezienie się w rękach arcykapłanów była noc z czwartku na piątek - najkrótszy możliwy termin pozostawania w rękach arcykapłanów, ale wystarczająco długi, by być kandydatem do ułaskawienia, i to jedynym kandydatem. Jezus oczywiście nie mógł sam pójść do straży świątynnej, by go aresztowali, sprawę trzeba było rozegrać dużo umiejętniej. Potrzebny był "zdrajca", który będzie musiał nie tylko zdradzić i doprowadzić do aresztowania w odpowiednim terminie, ale i wykonać dodatkowe zadanie.

W czwartek wieczorem Jezus zarządził zorganizowanie uroczystej kolacji ze swoimi najbliższymi uczniami. Wiedział, że stawia wszystko na jedną kartę i że jutro musi nastąpić ostateczne rozstrzygnięcie. Mocno to   wpływało na jego podniosły nastrój i zachowanie tego wieczoru. Apostołowie niewiele z tego rozumieli i nawet podczas tej Ostatniej Wieczerzy zachowywali się jak zawsze: Powstał również spór między nimi o to, który z nich zdaje się być największy.  Łk 22,24 . Tak, oni wciąż zawzięcie rywalizowali między sobą, nawet w takiej chwili.

Jezus musiał jednak wybrać kogoś do wykonania nadzwyczaj trudnego zadania.

A gdy jedli, rzekł: "Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was Mnie zdradzi". Bardzo tym zasmuceni zaczęli pytać jeden przez drugiego:"Chyba nie ja Panie?". (...) Wtedy Judasz, który Go miał zdradzić rzekł: "Czy nie ja, Rabbi?". Odpowiedział mu: "Tak jest, ty". Mt 26, 21-25

W Ewangelii Marka rzecz jest opisana podobnie, ale u niego pytanie apostołów do Jezusa jest sformułowane trochę inaczej: "Czyżbym ja?"

Jeżeli się przyjmuje oficjalną, kościelną interpretację tej sytuacji, że to proroctwo Jezusa, to każdego powinna zastanowić oczywista nielogiczność w zachowaniu uczniów. Przecież na słowa Mistrza, że wśród nich jest zdrajca wszyscy powinni się zerwać i zacząć krzyczeć: Panie, powiedz nam który, a my zaraz zrobimy z nim porządek. Niemożliwa jest inna reakcja, a oni pytają : Czyżbym ja? Oczywiście, że wiedzą, że Jezus zleca wykonanie specjalnego zadania, a nie proroczo wskazuje zdrajcę, i każdy deklaruje gotowość jego wykonania. Jezus wybiera Judasza, najwierniejszego, najbardziej pewnego i najbardziej inteligentnego spośród apostołów.To on był jego prawą ręką i pełnił też rolę skarbnika grupy - Jezus powierzył mu nawet wspólne pieniądze. Obraz Judasza zdrajcy przekazał nam przede wszystkim apostoł Szymon Rybak, zwany Piotrem, główne źródło wiedzy dla autorów trzech ewangelii synoptycznych. Trzeba więc powiedzieć, że Szymon Rybak zawzięcie, a  z czasem chyba z nienawiścią, rywalizował z Judaszem o miano głównego ucznia Jezusa i to jego oczami do dzisiaj patrzymy na Apostoła Judasza.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz