poniedziałek, 2 marca 2015

Po co wnosi się światło?

 
Wiadomo już, że Jezus nie urodził się w rodzie króla Dawida, ani w Betlejem, a więc nie był zapowiedzianym przez Stary Testament Mesjaszem, ale wiemy również, że przedstawiał się właśnie jako Mesjasz i robił wszystko, aby ludzie w to uwierzyli. Pojawia się więc pytanie, dlaczego to robił?

Przede wszystkim trzeba sobie uzmysłowić co znaczy słowo Mesjasz, czyli po grecku Chrystus. W dosłownym tłumaczeniu oznacza „namaszczonego”, lub „pomazańca”, kogoś kto jest natarty świętymi olejami jako znakiem wybrania, czy też wywyższenia przez Boga. Zgodnie z odwiecznym przekonaniem Bóg w ten sposób wskazuje osobę, która ma sprawować władzę. Tytuł Mesjasza przysługiwał więc wszystkim królom Izraela oraz niektórym najważniejszym prorokom. W ówczesnej Palestynie był to też tytuł arcykapłanów, którzy oprócz roli religijnej pełnili też funkcję archontów czyli „zarządców ludu”. W codziennym użyciu słowo Mesjasz (Chrystus) oznaczało po prostu władcę! Także w dzisiejszych czasach określenie „pomazaniec boży” oznacza osobę panującą i nic tu nie zmieniło się od starożytności.
Jezus rozumiał określenie Mesjasz tak samo jak ludzie mu współcześni. Gdy wystąpił w tej roli, chodziło mu dokładnie o wszystko to, co kryje się pod pojęciem władcy, króla, czy też ówcześnie archonta. Chciał rządzić państwem Izrael i zależało mu na realnej władzy politycznej. Zamierzał panować, obdarzyć najwyższymi urzędami swych zwolenników i sądzić dwanaście pokoleń Izraela (Łk 22, 30). Wiem, że ten przekaz jest trudny do zaakceptowania przez przyzwoitych chrześcijan, ale prawda jest nieubłagana. W historii często spotykamy ludzi zwanych uzurpatorami czy też samozwańcami, którzy bezprawnie chcą przejąć czyjąś władzę. Czasami im się udaje, najczęściej nie, ale władza to ogromny magnes i ludzie wielokrotnie ryzykowali życie, aby ją zdobyć. Jezus był dokładnie takim uzurpatorem, któremu się zresztą nie udało i skończył tragicznie. Niektórzy badacze biblijni dostrzegają, że w jego działalności pojawia się problem władzy, są wezwania do walki, zapowiedzi rywalizacji i dlatego często twierdzą, że Jezus stał na czele ruchu dążącego do wyzwolenia Judei spod rzymskiej okupacji. Jest to niestety poważny błąd. Jezus wcale nie zamierzał walczyć z Rzymem, a chciał tylko przejąć władzę posiadaną przez arcykapłanów - archontów, sprawujących swe rządy z wysokości Świątyni Jerozolimskiej.

Pierwsze wystąpienie publiczne Jezusa Ewangelista Marek relacjonuje następująco:

Zaraz w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką; uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. (Mk 1, 22)

Końcowym etapem działalności Jezusa było natomiast udanie się do Świątyni Jerozolimskiej. Marek (Mk 11, 27-28) pisze o tym m. in.
Kiedy chodził po świątyni, przystąpili do Niego arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi i zapytali Go: „Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę, żeby to czynić?”

Arcykapłani już wiedzą o co chodzi Jezusowi i pytają wprost jaka ma legitymację , by domagać się przekazania mu władzy. I co ma im odpowiedzieć Jezus? Mógłby jedynie kolejny raz przytoczyć przypowieść o lampie, którą cytuję również za Markiem:

Mówił im dalej: „Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku? (Mk 4, 21).

To jest właśnie sedno całego programu Jezusa; jeżeli już zdecydował się wystąpić jako Mesjasz, to nie po to, by krążyć po biednych, zagubionych wioskach, miasteczkach i bezdrożach Galilei. Rolą Mesjasza - Króla jest objęcie tronu, wejście na świecznik i panowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz