Wiadomo już, że
Jezus nie urodził się w rodzie króla Dawida, ani w Betlejem, a
więc nie był zapowiedzianym przez Stary Testament Mesjaszem, ale
wiemy również, że przedstawiał się właśnie jako Mesjasz i
robił wszystko, aby ludzie w to uwierzyli. Pojawia się więc
pytanie, dlaczego to robił?
Przede wszystkim
trzeba sobie uzmysłowić co znaczy słowo Mesjasz, czyli po grecku
Chrystus. W dosłownym tłumaczeniu oznacza „namaszczonego”, lub
„pomazańca”, kogoś kto jest natarty świętymi olejami jako
znakiem wybrania, czy też wywyższenia przez Boga. Zgodnie z
odwiecznym przekonaniem Bóg w ten sposób wskazuje osobę, która ma
sprawować władzę. Tytuł Mesjasza przysługiwał więc wszystkim
królom Izraela oraz niektórym najważniejszym prorokom. W ówczesnej
Palestynie był to też tytuł arcykapłanów, którzy oprócz roli
religijnej pełnili też funkcję archontów czyli „zarządców
ludu”. W codziennym użyciu słowo Mesjasz (Chrystus) oznaczało po
prostu władcę! Także w dzisiejszych czasach określenie
„pomazaniec boży” oznacza osobę panującą i nic tu nie
zmieniło się od starożytności.
Jezus rozumiał
określenie Mesjasz tak samo jak ludzie mu współcześni. Gdy
wystąpił w tej roli, chodziło mu dokładnie o wszystko to, co
kryje się pod pojęciem władcy, króla, czy też ówcześnie
archonta. Chciał rządzić państwem Izrael i zależało mu na
realnej władzy politycznej. Zamierzał panować, obdarzyć
najwyższymi urzędami swych zwolenników i sądzić dwanaście
pokoleń Izraela (Łk 22, 30). Wiem, że ten przekaz jest trudny
do zaakceptowania przez przyzwoitych chrześcijan, ale prawda jest
nieubłagana. W historii często spotykamy ludzi zwanych uzurpatorami
czy też samozwańcami, którzy bezprawnie chcą przejąć czyjąś
władzę. Czasami im się udaje, najczęściej nie, ale władza to
ogromny magnes i ludzie wielokrotnie ryzykowali życie, aby ją
zdobyć. Jezus był dokładnie takim uzurpatorem, któremu się
zresztą nie udało i skończył tragicznie. Niektórzy badacze
biblijni dostrzegają, że w jego działalności pojawia się problem
władzy, są wezwania do walki, zapowiedzi rywalizacji i dlatego
często twierdzą, że Jezus stał na czele ruchu dążącego do
wyzwolenia Judei spod rzymskiej okupacji. Jest to niestety poważny
błąd. Jezus wcale nie zamierzał walczyć z Rzymem, a chciał tylko
przejąć władzę posiadaną przez arcykapłanów - archontów,
sprawujących swe rządy z wysokości Świątyni Jerozolimskiej.
Pierwsze
wystąpienie publiczne Jezusa Ewangelista Marek relacjonuje
następująco:
Zaraz w szabat
wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką; uczył
ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.
(Mk 1, 22)
Końcowym etapem
działalności Jezusa było natomiast udanie się do Świątyni
Jerozolimskiej. Marek (Mk 11, 27-28) pisze o tym m. in.
Kiedy chodził po
świątyni, przystąpili do Niego arcykapłani, uczeni w Piśmie i
starsi i zapytali Go: „Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę
władzę, żeby to czynić?”
Arcykapłani już
wiedzą o co chodzi Jezusowi i pytają wprost jaka ma legitymację ,
by domagać się przekazania mu władzy. I co ma im odpowiedzieć
Jezus? Mógłby jedynie kolejny raz przytoczyć przypowieść o
lampie, którą cytuję również za Markiem:
Mówił im dalej:
„Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod
łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku? (Mk
4, 21).
To jest właśnie
sedno całego programu Jezusa; jeżeli już zdecydował się wystąpić
jako Mesjasz, to nie po to, by krążyć po biednych, zagubionych
wioskach, miasteczkach i bezdrożach Galilei. Rolą Mesjasza - Króla
jest objęcie tronu, wejście na świecznik i panowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz