wtorek, 24 marca 2015

Złe sny Piłatowej




O przesłuchaniu przez Piłata pisałem już wcześniej, gdy analizowałem dlaczego Jezus zaryzykował wykorzystanie zwyczaju ułaskawiania więźnia, aby się uratować. Argumentem który przeważył jego decyzję, było zapewnienie uzyskane od Piłata przez jego utajnionych zwolenników, Józefa z Arymatei i Nikodema, że ten najważniejszy człowiek w Jerozolimie pomoże Jezusowi w newralgicznym momencie. Stojąc więc przed rzymskim namiestnikiem Jezus umiejętnie nawiązał do innych rozmówców , aby przypomnieć o zobowiązaniu. Piłat o wszystkim pamiętał i chciał dotrzymać obietnicy. Zwłaszcza, że były na niego naciski z jeszcze jednej strony.

A gdy on [Piłat] odbywał przewód sądowy, żona jego przysłała mu ostrzeżenie: „Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu” Mt 27, 19

Oczywiście, można przyjąć nawet, że małżonka Piłata miała prorocze sny i dlatego interweniowała. Realnie jednak patrząc trzeba powiedzieć, że Józef z Arymatei i Nikodem, lub inni możni poplecznicy Jezusa np. bogaty Szymon Trędowaty, mieli jakiś dostęp do żony prefekta i nie dali spokoju Piłatowej, aż obiecała, że wstawi się za Jezusem u męża. Było to dodatkowe zabezpieczenie w najważniejszym punkcie procesu. Piłat nawet jeżeli nie specjalnie przejmowałby się zobowiązaniami wobec Żydów, to nie odmówiłby takiej  uprzejmości żonie. Robił też wiele, by spała spokojnie, ale sytuacja rozwinęła się nie po jego myśli.

Wszystkie ewangelie potwierdzają, że Piłat kilkakrotnie oświadczał wobec przedstawicieli Sanhedrynu: Ja nie widzę w nim winy i proponował nawet, że wymierzy Jezusowi karę chłosty i puści go żywego – może to zadowoli hierarchów. Jednak arcykapłani doskonale wiedzieli, jakie intencje kierują rzymskim gubernatorem – dalsza walka o władzę w Świątyni, wewnętrzne konflikty, rozłam wśród Żydów  - to byłoby bardzo korzystne dla panowania Rzymu nad Izraelem, ale nadzwyczaj groźne dla nich.  Nie zgodzili się na żadne takie rozwiązanie, przecież wydali oficjalny wyrok śmierci.  Wobec tego prefekt sam zaproponował, że z okazji Paschy ułaskawi właśnie Jezusa.

I dopiero teraz okazało się jak straszliwą  niespodziankę przygotowali arcykapłani Jezusowi. Oświadczyli, że mają jeszcze jednego więźnia, niejakiego Barabasza. Powstał problem, bowiem zwyczaj wyraźnie określał, że Piłat miał prawo ułaskawić na święto jednego więźnia arcykapłanów, ale tylko tego, którego wskazali mu zebrani Żydzi.
Barabaszowi warto poświęcić trochę uwagi, chociaż jest jedynie biernym uczestnikiem wydarzeń. Oto co o nim wiemy:

Trzymano zaś wtedy znacznego więźnia, imieniem Barabasz.  Mt 27, 16

 A był tam jeden, zwany Barabaszem, uwięziony z buntownikami, którzy w rozruchu popełnili zabójstwo.  Mk 15, 7

 Był on wtrącony do więzienia za jakiś rozruch powstały w mieście i za zabójstwo.  Łk 23, 19

 A Barabasz był zbrodniarzem.  J 18, 40

Gdy się dobrze zastanowić nad tymi wpisami, to okazuje się, że winy Barabasza są dosyć niejasne – nie buntownik, lecz tylko uwięziony z buntownikami,  i to za jakiś rozruch. Natomiast określenie znaczny więzień może się odnosić nie do jego znaczenia jako przestępcy, lecz do statusu społecznego. Znaczyłoby to, że pochodził z wyższych warstw żydowskich, bliskich sanhedrynowi. Trzeba więc dodać, że istotną informację posuwa tu jego imię.  Słowo Barabasz wywodzi się od zwrotu bar rabbi, czyli syn rabbiego, a syn rabbiego nie był na pewno osobą z gminu. Staje się więc jasne, że na życzenie arcykapłanów, po obiecaniu mu całkowitego bezpieczeństwa,  Barabasz dobrowolnie przyznał się do jakichś  kontaktów (niekoniecznie prawdziwych)  z przestępcami i został aresztowany. Stało to się bardzo niedawno, pewnie już po zatrzymaniu Jezusa,  który cały czas był przekonany, że jest jedynym kandydatem do łaski.

Jezusowi ułaskawienie obiecał Piłat, Barabaszowi obiecali to samo arcykapłani, a kto naprawdę będzie tym szczęśliwcem miały zadecydować zebrane na dziedzińcu świątynnym wielotysięczne tłumy Żydów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz